Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sąd oddał Wiktorka rodzicom. Tym samym przez których omal nie umarł

Małgorzata Moczulska
Gdy roczny Wiktor trafił do szpitala ważył tylko 5 kg. Był w bardzo ciężkim stanie. Z trudem łapał oddech, a jego temperatura wynosiła zaledwie 30 stopni. Lekarze uratowali mu życie, a sąd zgodził się by ponownie opiekowali się nim rodzice

Ci sami, którzy doprowadzili dziecko do takiego stanu i zostali za to skazani na 3 lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na 5 lat. Sąd uznał, że Joanna B. i Piotr K. są winni narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i nieumyślne spowodowanie choroby realnie zagrażającej jego życiu, poprzez niewłaściwe sprawowanie nad nim opieki. W szczególności niezgłoszenie się z dzieckiem do lekarza w sytuacji pojawienia się pierwszych objawów choroby i uniemożliwienie przez to zdiagnozowania u dziecka choroby trzewnej – celiakii i zapobieżenia jej rozwojowi.
Teraz sąd dał im szansę i oddał zarówno Wiktorka jak i trójkę jego starszego rodzeństwa (5, 8 11 lat).
- Rodzice mają ograniczoną władze rodzicielską poprzez ustanowienie kuratora rodzinnego. To on ma zadbać o to by dziecku nic się nie stało i sprawdzać m.in. czy rodzice kontynuują leczenie odwykowe, dbają o Wiktorka i trójkę jego rodzeństwa i wywiązują się ze swoich obowiązków – tłumaczy Agnieszka Połyniak z Sądu Okręgowego w Świdnicy. Dodaje, że nadzór nad rodziną jest z dwóch storn. Poza kuratorem rodzinnym, rodzice mają też kuratora karnego w związku z wyrokiem.
- Zanim Wiktorek wrócił do domu, sąd otrzymał szereg dokumentów, które pozwoliły dać tym ludziom szansę. Po pierwsze jest to opinia psychologiczna, która mówi, że Joanna B. ma predyspozycje by być dobrą matką. Są też wywiady środowiskowe oraz fakt, że oboje rodzice podjęli leczenie odwykowe i stronią od alkoholu – wylicza sędzia Połyniak.

Przypomnijmy. Sprawa ujrzała światło dzienne w marcu, krótko po tym jak matka Wiktorka zjawiła się ze skrajnie wychudzonym chłopcem w szpitalu w Nowej Rudzie. Tłumaczyła, że od lutego synek nie miał apetytu. - Nie przypuszczałam, że jest aż tak źle. Dziecko było pogodne. Obydwoje z mężem jesteśmy drobnej budowy. Nie dziwiło nas więc, że i on jest drobniutki - mówiła pani Joanna. Ale gdy chłopczyk zaczął „lecieć jej z rąk” wezwała taksówkę i pojechała z Wiktorkiem do szpitala. Lekarze walczyli o jego życie. Wiktorek trafił najpierw do Wrocławia, a później do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie. Tam zdiagnozowano u niego celiakię, polegającą na nietolerowaniu przez organizm glutenu, występującego w pokarmach. Wielomiesięczne stosowanie u dziecka niewłaściwej diety spowodowało stan bezpośredniego zagrożenia życia i skrajne wyniszczenie jego organizmu. Powołany przez sąd biegły stwierdził, że pierwsze objawy celiakii łatwo dostrzec. Rodzice Wiktorka od chwili jego urodzenie nie byli z nim jednak nigdy u lekarza. Maluch nie był też szczepiony.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bielawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto