Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Uwodził kobiety, chciał od nich nagie zdjęcia. Czy "Noworudzki tulipan" oszukał swoje ofiary na 120 tysięcy złotych

DAB
pixabay.com
Na około 120 tysięcy złotych mógł oszukać Andrzej P., właściciel jeden z firm działających na terenie Nowej Rudy. Tak przynajmniej twierdzą jego „ofiary”. Pod koniec lipca do Prokuratury Rejonowej w Kłodzku wpłynęło zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Oszukane przez niego osoby kontaktują się ze sobą i twierdzą pół żartem, pół serio, że są „Drużyną Pierścienia”. Mówią to z przymrużeniem oka, bo tak naprawdę do śmiechu im nie jest. Wszystkich połączył wpis jednej z firm, która miała problemy z płatnością.

-Prokurator przekazał sprawę na policję, celem przeprowadzenia czynności sprawdzających w kierunku oszustwa – informuje Joanna Pera-Lechocińska, Zastępca Prokuratora Rejonowego w Kłodzku. Teraz sprawą zajmą się śledczy, którzy ustalą czy 36-latek rzeczywiście wykorzystywał finansowo.

Co do tego wątpliwości nie mają ofiary działalności „Noworudzkiego tulipana”, który kontaktował się z ludźmi w całej Polsce. Na swój cel obierał głównie kobiety, chociaż na jego liście znalazło się także kilku mężczyzn. Jego dobrotliwy ton, szarmanckie podejście i wrodzony dar oratorski sprawiał, że nie sposób było go nie polubić. Jego zachowanie nie wzbudzało podejrzeń, sprawiał wrażenie człowieka, któremu wszystko się w życiu udaje.

- Opowiadał o sobie, swoim życiu, firmie, wysyłał zdjęcia z wyjazdów zagranicznych. Twierdził, że skończył Wyższą Uczelnię we Francji, zna 4 języki, jest prężnie działającym przedsiębiorcą, ma ogromne obroty, licencję pilota. Rzeczywiście jego produkty były dość drogie np. za stół z żywicy i drewna egzotycznego trzeba było zapłacić około 6000zł. Pan Andrzej chwalił się, że jeździ do swoich Klientów z towarem. Dba o kontakty i relacje – opisuje relacje z Andrzejem P., Mariola (imię zmienione), jedna z oszukanych.

Kontakty biznesowe zacieśniały się. Do czasu…

- Rozmawialiśmy o ewentualnej współpracy między naszymi firmami, nawet o otworzeniu jego sklepu w moim mieście. Na początku kwietnia 2017 roku zadzwonił z prośbą o przelanie 5500zł ponieważ musiał pilnie zapłacić cło za towar, który do niego przypłynął kontenerem. Miałam duże wątpliwości, ale prosił o pożyczkę jedynie na 2 tygodnie, sprawa była dla niego bardzo ważna, kilka razy błagał o pomoc. Wspominał, że tylko ja mogę pomóc, przyjaciele odmówili – relacjonuje wydarzenia pani Mariola.

Później kontakt z P. znacznie się ograniczył. Po jakimś czasie ponownie skontaktował się z Panią Mariolą. Mówił, że czeka na przelew od jednego z kontrahentów, opowiadał historie, że został oszukany bo miał kontrakt na budowę pomników na cmentarzu żydowskim, który nie doszedł do skutku. Następnie chwalił się, że wygrał przetarg na budowę elewacji z piaskowca. Później nagle zachorował na nowotwór, leżał w szpitalu opowiadał o chorym dziecku, wypadku samochodowym i w końcu rozwodzie z żoną.

Jak twierdzą poszkodowani, prawdą w tym wszystkim był tylko rozwód z żoną.

P. wykorzystał historię, którą opowiadałam mu w dobrej wierze. Historię o moim mężu, który walczył z nowotworem. Przerobił to wszystko później pod siebie i podał ją dalej, jako swoją – mówi Aneta (imię zmienione na potrzeby tekstu, dane do wiadomości redakcji).

Żeby zdobyć pieniądze, P. wykorzystywał także historię choroby swojego dziecka, które rzekomo potrzebowało środków na zakup specjalistycznych kamizelek, bez których ich życie było zagrożone. Brał zlecenia z których się nie wywiązywał, jedna z poszkodowanych czeka już ponad rok na budowę pomnika swojego męża i siostry. To właśnie od pani Anety wziął rekordową sumę ponad 20 tysięcy złotych.

Andrzej p. był przygotowany na każdą okazję, żeby tylko ubić interes. Można go było zapytać o każdy towar, a on miał już przygotowane zdjęcie w telefonie komórkowym. Dochodziło nawet do takich sytuacji, że będąc w kawalerce swojej znajomej, robił tam zdjęcia po to, żeby pokazać ją innej osobie w zamiarze „sprzedania” jej. Brał zaliczki na zlecenia, których nie zamierzał realizować.
Kilka kobiet, z którymi korespondował, prosił o wysłanie swoich nagich zdjęć. Twierdził, że w zamian odeśle swoje. -Pewnie dostałby takie fotki i później szantażowałby taką kobietę nie chcąc jej oddać pieniędzy – mówi Teresa (dane zmienione), jedna z ofiar.

W rozmowie telefonicznej Andrzej P. stwierdził, że wszystkie informacje, które podały nam oszukane osoby to bzdura, a on sam powoli oddaje „pożyczone” pieniądze. To, że środki powoli wracają na konto, potwierdzają także ofiary. Niektóre z nich musiały czekać na zwrot nawet dwa lata. Inne w dalszym ciągu ich nie dostały.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na klodzko.naszemiasto.pl Nasze Miasto