18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy latem Wałbrzych odwiedzi Wojewódzki, Doda i Halama?

Elżbieta Węgrzyn
Zbigniew Prażmowski
Zbigniew Prażmowski Dariusz Gdesz
4 lutego nowa premiera, a latem czeka nas wielkie filmowe przedsięwzięcie. Zbigniew Prażmowski, dyrektor Teatru Lalki i Aktora w Wałbrzychu, zdradził plany swojej placówki na najbliższe miesiące.

Wielkimi krokami zbliża się wasza najnowsza premiera. Proszę uchylić rąbka tajemnicy na temat „Czerwonego kapturka” nim zobaczymy próby do spektaklu.
Pomysł na „Czerwonego kapturka” pojawił się w mojej głowie już dawno temu. Uważam, że jest to pozycja obowiązkowa, którą teatr lalek powinien posiadać w swoim repertuarze, ale zawsze nam było do tej sztuki „nie po drodze”. Zrobiliśmy „Jasia i Małgosię”, pojawiały się też tytuły zagraniczne - „Alicja...”, potem „Pinokio”, następnie „Ferdynand Wspaniały” i w końcu „Wół i Osioł”. Repertuar planujemy z dwuletnim wyprzedzeniem i „Czerwony kapturek” znalazł się w tym planie. Do współpracy nad sztuką zaprosiłem Jerzego Jana Połońskiego, reżysera, który zrobił u nas „Jasia i Małgosię”. Powierzyłem Jerzykowi pracę nad „Czerwonym kapturkiem”, który jak wiadomo jest horrorem dla dzieci.

O którą wersję baśni jest oparty tekst sztuki i jak bardzo zmieniony zostanie oryginał?

Braci Grimmów. Jerzy Połoński w oparciu o oryginał samodzielnie napisał scenariusz. Z Grimmów zaczerpnął historię dziewczynki, która z punktu A do punktu B idzie przez las, ale w naszej koncepcji spotyka ona po drodze dodatkowe postaci. Natrafia ona na dziewczynkę z zapałkami, czarownicę z „Jasia i Małgosi” i krasnoludki, które uciekły od „Śnieżki”.

Zatem znajdą się tam postacie z innych baśni...
Tak, to będzie historia baśniowa, ale pozostanie groteskowym horrorem, co podkreślimy scenografią. Takiej scenografii wcześniej nie było u nas w teatrze. Nie zdradzę wszystkiego, ale nie będzie w niej zbyt wiele kolorów, bo w „Czerwonym kapturku” jedynym barwnym elementem jest czerwony kapturek. Pozostałe elementy to ciemny las oglądany od dołu, mama i babcia ubrane są w ciemnie barwy, gajowy ma ciemnozielony mundur. Wszystko mroczne. Przedstawienie rozjaśnia muzyka, bo będzie to spektakl muzyczny. Groteskowy tekst w wielu miejscach będzie przypominał wyliczankę i będzie przyjazny dla dzieci. Wszystko to ma zapewnić dobrą zabawę, by dzieci się bawiły, a nie bały.

Kto jeszcze pracuje nad spektaklem?
Zaprosiliśmy do współpracy Marikę Wojciechowską, młodą scenografkę o innym spojrzeniu na przestrzeń sceniczną. Jej pomysły do „Czerwonego kapturka” łączą ze sobą stylistykę Boscha, Burtona, a chwilami „Frankensteina”. Ta ciekawa stylistyka obejmie też lalki, takich lalek też wcześniej nie mieliśmy. Cała scenografia będzie przerysowana, a przez to zaskakująca.
Muzykę pisze Michał Kowalczyk, który pracował z nami nad „Jasiem i Małgosią”, a reżyserowi udało się namówić też do współpracy choreografa Jarosława Stańka, znanego m.in. z choreografii do filmu „Kochaj i tańcz”. Jarek przygotowuje do „Czerwonego kapturka” ruch sceniczny. W przedstawieniu wystąpi tylko czterech aktorów: Ania Golonka, Paweł Pawlik, Sylwia Nowak i Jakub Grzybek.

Wspominał pan o nowym typie lalek. Jak dużo ich będzie w tym przedstawieniu?
Spektakl będzie połączeniem lalek z planem żywym. Każda postać będzie mieć lalkę. W „Ferdynandzie...” było ich ponad 20, ale były zróżnicowane. Tutaj aktorzy będą grać w połączeniu z lalką.

Do kogo będzie to przedstawienie kierowane?
Będzie to spektakl familijny, trochę edukacyjny. Warto go zobaczyć choćby z uwagi na nowości scenograficzne i lalkowe.

Jakich nowości w repertuarze możemy się jeszcze spodziewać w najbliższym czasie?
W kwietniu następną premierą będzie polska prapremiera „Bajki o rozczarowanym rumaku Romualdzie”. Młoda dramaturg, Malina Prześluga pisze dla nas specjalnie na tę okazję scenariusz. Reżyserią zajmie się Lech Chojnacki znany z „Och, Emil!”.

Bardzo szybko po „Czerwonym kapturku” wystawicie kolejną premierę.
To prawda, przyspieszamy. Wszystko, dlatego że planujemy utworzenie dwóch zespołów.. Mamy dużo zamówień wyjazdowych i tak rozplanowujemy przedstawienia, że aktorzy grający w „Czerwonym kapturku” nie wejdą do kolejnej produkcji. Chcemy przez to zwiększyć działalność wyjazdową, do czego potrzebujemy jeszcze nowego busa. Pragniemy też uniknąć takiej sytuacji, że podczas wyjazdu w teren lub na festiwal nie będziemy grać na scenie wałbrzyskiej. Dwa zespoły są już gotowe do działania.
Zaplanowałem dwie premiery na początku roku, aby przedstawienia były gotowe na okres największego zapotrzebowania na teatr dla dzieci, czyli na początek czerwca. Od marca mamy grać cały nasz repertuar, więc będziemy przygotowani na wszystkie zamówienia.

Czy ma pan kolejne pomysły na spektakle na „Scenie na poduszkach”?
Namawiam naszą aktorkę, Anię Golonkę, na wystawienie tam swojego monodramu przygotowanego razem z młodym hiszpańskim reżyserem.. Nie do końca wiemy do kogo będziemy kierować ten spektakl, do dzieci, czy raczej do młodzieży i dorosłych. Rozmowy trwają.

Na Radzie Kultury przedstawił pan pomysł nowego festiwalu w Wałbrzychu. Kiedy się on odbędzie i czego się możemy spodziewać po tym wydarzeniu?
Festiwal Zwiastunów Filmowych wstępnie zaplanowany jest na 13 – 15 lipca, czyli tuż przed wrocławskim Międzynarodowym Festiwalem Filmowym Nowe Horyzonty. Nasz teatr dostał zaproszenie do współpracy nad tym projektem od Stowarzyszenia Teatru Sztuk, które organizowało wcześniejsze edycje festiwalu w innych miastach Polski. Ostatecznie nasz teatr został głównym organizatorem tego przedsięwzięcia.
Od dawna namawiałem przedstawicieli stowarzyszenia, aby zechcieli przenieść tę imprezę do naszego miasta. Dzięki festiwalowi Wałbrzych przez trzy dni będzie mógł żyć kulturą i filmem w postaci zwiastuna, kina niezależnego, niemego, teledysków i prapremier filmów kinowych. Jest to więc duży projekt, który będziemy przygotowywać razem z gminą Wałbrzych i zamkiem Książ. Napisaliśmy wniosek do Ministra Kultury. Cieszę się, pan prezydent, i Krzysztof Urbański, prezes zamku, są otwarci na naszą propozycje. Na ten festiwal czają się też inne miasta, m.in. Jelenia Góra i Bielsko Biała.

Kiedy powstała koncepcja przeniesienia do nas festiwalu?

Namawiałem gminę Wałbrzych na realizację tego projektu od dwóch lat. Pomysł wydawał mi się atrakcyjny zwłaszcza, że jest to projekt sprawdzony, będzie to czwarta polska edycja. Te wcześniejsze odbyły się w dwukrotnie Łęczycy i raz w Trzebnicy. Warto też zaznaczyć, że jest to jedyny tego rodzaju festiwal w Europie, a do tego jego pierwsza edycja odbyła się w 2004 roku, czyli o cztery lata wcześniej niż podobne projekty w Hollywood.

Teraz może słowo o zamyśle artystycznym festiwalu.

Główną ideą festiwalu jest kino na łóżkach, czyli wieczorne projekcje filmów, koncerty, pokazy kina niezależnego, dubbingowanie kina niemego oraz prezentacje form krótkometrażowych w tym teledysków, reklam i zwiastunów. Takie spotkania będą się odbywały na terenie zamku Książ. Natomiast wszystkie dzienne wydarzenia tego weekendu, czyli koncerty, prezentacje i warsztaty będą się rozgrywać w Śródmieściu. Liczę na zaangażowanie w te prace innych instytucji kultury, z pewnością wykorzystamy przestrzeń Rynku i amfiteatr przy Teatrze Dramatycznym, może i sam teatr. Planów jest wiele, jednak zasięg imprezy zależy od wielkości pozyskanych na ten cel środków. Gmina, jak wiemy ma problemy finansowe, więc musi być ostrożna z wydawaniem, ale liczę na to, że poziom imprezy w tym roku będzie zadowalający, a kolejne jej edycje będą tylko zyskiwać coraz większy rozmach.

Kogo zaprosicie na to wielkie wałbrzyskie wydarzenie?

To zależy od budżetu, ale mamy wiele pomysłów. Planujemy zaprosić na festiwal także celebrytów, jak choćby do dubbingu parę Doda i Halama, czy Jana i Marię Peszek. Może uda nam się pozyskać Kubę Wojewódzkiego. Pewne jest, że celebryci będą, ale nie wiemy jakiego formatu. Mam nadzieję, że ten festiwal będzie sukcesem i że będzie się o nim mówiło. Na tego rodzaju imprezy przyjeżdża dużo ludzi z całej Polski, więc skorzystają lokalne hotele, a przy okazji wałbrzyskie Śródmieście się ożywi.

Jeszcze proszę powiedzieć, jakie ma pan plany odnośnie zapraszania do teatru grup występujących gościnnie. Pierwszą jaskółką był niedawny „Fejs Bóg” z Danielem Wielebą.
Spektakl ten okazał się sukcesem komercyjnym. Namawiamy organizatorów na powrót do nas z tym przedstawieniem i „tańszymi biletami”! Zaprosimy też na małą scenę na okrzyczany przedstawieniem „tajnym lesbijskim” spektakl „Złamane paznokcie. Rzecz o Marlenie Dietrich”. Chcemy też współpracować z młodzieżą i mamy pomysł na pokaz młodzieżowy „Piotrusia Pana” z okazji Święta Teatru. Cały dochód z tego spektaklu , przekazany będzie na cele charytatywne.
W kwietniu lub maju przyjadą do nas twórcy z Kalisza, którzy też specjalizują się w pracy z młodzieżą. Marzy nam się scena impresaryjna, czyli wyodrębniony budżet na ciekawe projekty z Polski i Europy. Nie mamy takiego budżetu i nie zamierzamy dokładać finansowo do przedstawień z zewnątrz.
Wpuszczamy zatem do naszej przestrzeni innych i chcemy, by na naszej scenie wiele się działo. Jesteśmy Teatrem Lalki i Aktora, zatem możemy uzupełniać ofertę o spektakle stricte aktorskimi bez wchodzenia w domenę naszego Teatru Dramatycznego.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na walbrzych.naszemiasto.pl Nasze Miasto