Dlaczego Adam stracił życie? Tragedia na basenie

Do tragicznego zdarzenia na Krytej Pływalni w Kłodzku doszło 10 maja, w godzinach wieczornych. Młody, 24-letni mężczyzna wybrał się na basen z młodszym bratem, aby dać mu lekcje pływania. Był wysportowany i doskonale umiał pływać. Niestety, według relacji jego brata, Łukasza, po przepłynięciu kilku długości basenu, Adam zniknął pod powierzchnią wody. Prawdopodobnie się topił, a nie zasłabł, jak wcześniej podejrzewano.

-Niewątpliwie, w ramach przeprowadzanego śledztwa i zabezpieczonego materiału z monitoringu, można stwierdzić, że ten człowiek w tym basenie w pewnym momencie zaczął tonąć i czynił takie gesty ręką, jakby wzywał pomocy. To by mogło świadczyć o tym, że jednak tonął - mówi Jan Sałacki, Prokurator Rejonowy w Kłodzku.

Gdy 16-letni brat poszkodowanego zauważył, co się dzieje, próbował pomóc bratu. Niestety, musiał to robić na własną rękę.

- Z zeznań jego brata wynikało, że to właśnie on, odholował brata w wodzie do brzegu basenu i dopiero tam ratownicy pomogli mu wyjąć tracącego przytomność młodego człowieka z wody. Z tego by wynikało, że sam fakt tonięcia i wzywania pomocy gestem nie został zauważony przez ratowników dyżurujących wówczas na basenie.

Jak to możliwe, że nikt oprócz 16-letniego brata nie zauważył, że Adamowi trzeba pomóc?

- Na zmianie popołudniowej było dwóch ratowników i jeden lub dwóch instruktorów. Na pewno jeden nadzorował bezpieczeństwo nad małymi basenami dla dzieci. Natomiast drugi z ratowników przebywał w oszklonym pomieszczeniu dla ratowników, nie był bezpośrednio przy brzegu basenu ani na zewnątrz.
Prokurator Rejonowy w Kłodzku zlecił również eksperyment, który ma na celu zobrazowanie widoczności z pomieszczenia, w którym znajdował się jeden z ratowników na duży basen, gdzie kąpał się młody chłopak zanim doszło do tragedii. Wyniki poznamy wkrótce.

Dyrektor krytej pływalni w Kłodzku powstrzymuje się od komentarza tłumacząc, że pragnie opierać się na faktach, a nie domysłach.