Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jawor - podziemne miasto

Zygmunt Mułek, Tomasz Woźniak
Piotr Krzyżanowski
Wokół jaworskiego Rynku ciągną się podziemne korytarze.

Już od wielu lat namawiam, by w trakcie wymiany płyt na Rynku na kostki brukowe sprawdzić, co znajduje się pod ziemią – mówi Bogdan Bezeg, powiatowy konserwator zabytków. – Podejrzewam, że udostępnienie lochów zwiedzającym byłoby nie lada atrakcją turystyczną.

Pan Bogdan w młodości chodził po jaworskich tunelach. Są wysokości dorosłego człowieka i pochodzą z czasów średniowiecza. Znane mu są cztery wejścia: w piwnicach zamku, kościoła pw. św. Marcina, Pałacu Agnieszki przy ul. Legnickiej oraz w baszcie przy ul. Łukasińskiego. Tworzą cztery rogi dawnego Jawora. Wszystkie są obecnie zamurowane i niedostępne dla zwiedzających.

Główny ciąg lochów biegnie od Zamku Piastowskiego ulicami Zamkową, Szkolną do kościoła św. Marcina, Pałacu Agnieszki i koło zaplecza Domu Opieki dla Dorosłych przy wieży ciśnień. Następnie przecinają ulice Cichą i Łukasińskiego aż do baszty przy tej ostatniej arterii i ciągną się do drugiej baszty przy ul. Strzegomskiej, a następnie do Muzeum Regionalnego. Na zapleczu dawnego klasztoru widać odkrytą część lochów. Tu tunel skręca w kierunku Żeromskiego i dochodzi do wzgórza zamkowego. Obiega dawną siedzibę Piastów i łączy się w punkcie wyjścia.

Zaginęła dokumentacja
Sieć lochów pokrywa się z zarysem dawnych murów obronnych grodu i służyła do ucieczki z zagrożonej przez napastników części miasta.
– Zlokalizowaliśmy wejścia do podziemi – mówi Leszek Słowik, szef firmy Eurowit, penetrującej podziemia. – Wydaje mi się, że możemy odkryć bardzo ciekawe korytarze. Gdyby potem je odnowić, na pewno przyciągałyby turystów.

– Być może badacze odkryją też odnogi tunelu do podziemnych korytarzy prowadzących do ratusza – mówi administrator zamku Andrzej Klimczyk.
Stare podania mówią, że jaworskie lochy ciągnęły się aż do zamku w Bolkowie, czyli 23 kilometry. To byłaby prawdziwa sensacja i wielka atrakcja turystyczna.
– W każdej bajce jest trochę prawdy. Bardziej pewne jest jednak to, że prowadzą do ratusza i kościoła. W samym ratuszu są bardzo ciekawe piwnice, dotychczas niezbadane – dodaje Klimczyk.

Ale podziemne korytarze to niejedyna jaworska tajemnica. Wiadomo, że połączone są ze sobą także niektóre budynki w mieście. Z dawnej siedziby sztabu jaworskiego garnizonu Wojska Polskiego przy ul. Staszica tunel prowadzi do kamienicy po drugiej stronie ulicy.
Co więcej, przy ul. Grunwaldzkiej zapada się chodnik. A Bogdan Bezeg uważa, że powodem są właśnie podziemne komnaty.
W roku 1968 istniało osiem tomów dokumentacji jaworskich lochów wraz z dokładną ich mapą. Były schowane na strychu ratusza, ale dzisiaj nie ma po nich śladu i nie wiadomo, co się z nimi stało.

Cień dawnej świetności
Sam zamek, z którego prowadzą najważniejsze odnogi ukrytych korytarzy, jest w bardzo złym stanie. Miasto przejęło go przed siedmioma laty. – Pieniędzy mamy tylko tyle, by dokonywać niezbędnych remontów – dodaje Andrzej Klimczyk. – Na więcej nas nie stać.

Po wojnie było tu więzienie, w którym przetrzymywano żołnierzy Armii Krajowej i przeciwników reżimu komunistycznego.
– To posępne miejsce i przyznam szczerze, że źle mi się kojarzy – mówi Sławomir Janus, dyrektor Jaworskiego Ośrodka Kultury, który przez rok opiekował się zabytkiem. – Mój dziadek, żołnierz AK, był tu więziony. Wypuszczono go jednak, bo był zegarmistrzem. A nikt wówczas w mieście nie potrafił naprawić zegara na dworcu PKP.

Zamek jest zniszczony. Straszą spróchniałe podłogi i stropy do wymiany. Na parterze zaskakuje skup metali kolorowych. Swoją siedzibę ma tu też firma ochroniarska, a na piętrach są jeszcze mieszkania.

Właśnie w jednym z nich kilka miesięcy temu podczas libacji alkoholowej ktoś zaprószył ogień. Strażacy nie dopuścili, by przeniósł się do innych pomieszczeń.
– Bardzo często włamują się do zamku złodzieje – przyznaje Andrzej Klimczyk. – Kradną nawet deski z podłóg.
Władze miasta próbowały znaleźć inwestorów, którzy wyremontowaliby zamek. Mógłby w nim powstać luksusowy kompleks wypoczynkowy. Nie ma jednak chętnych, bo przerażają koszty remontu, szacowanego na 40 mln zł. Szansą są pieniądze unijne. Radni uchwalili właśnie program rewitalizacji zamku. Pozwoli on starać się o środki z UE.

Szli na kolanach
Budowę murowanej siedziby książąt piastowskich przypisuje się Bolkowi I Walecznemu. Od XIII wieku, przez ponad dwa stulecia, odstraszała wszystkie przechodzące przez Dolny Śląsk wojska, nawet husytów, którzy rabowali na swojej drodze. Dopiero na początku XVI wieku chłopi z niedalekich Piotrowic wywołali bójkę na noże z załogą twierdzy. Za karę wszyscy mieszkańcy wsi na kolanach szli aż pod zamek i błagali czeskiego namiestnika o litość.

Warownię zdobyto dopiero w trakcie wojny trzydziestoletniej w XVII w. Po pożodze starosta Otto von Nostitz postanowił przebudować zamek na trójskrzydłowy. Za jego czasów Jawor odzyskał świetność. W bogatych zbiorach bibliotecznych Nostitz przechowywał nawet rękopis dzieła Kopernika „O obrotach ciał niebieskich”. W jego rodzinie egzemplarz pozostał do XIX wieku.

Już kilka lat po przebudowie gościem zamku była królowa Marysieńka, żona Jana III Sobieskiego. Od 1746 roku przebywali tu więźniowie. W czasie II wojny światowej także Francuzki i Norweżki – członkinie ruchu oporu, a po wojnie żołnierze Armii Krajowej.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto