Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Ibisz: Życie na walizkach może być naprawdę ciekawe

Marta Bigda
materiały prasowe organizatora
- Życie na walizkach może być ciekawe, przynajmniej przez jakiś czas - śmieje się Krzysztof Ibisz. Popularnego prezentera zobaczymy w poniedziałek w spektaklu "Blondynki wolą mężczyzn" - pisze Marta Bigda.

Pańska pierwsza myśl, gdy przeczytał Pan scenariusz do "Blondynki wolą mężczyzn"?
Rozbawił mnie. Od razu jednak zacząłem się zastanawiać, czy publiczność zareaguje podobnie. Gdy trzyma się w dłoniach coś nowego, zawsze jest to w jakimś sensie niewiadomą. Przecież składniki mogą być dobre, a zupa może i tak nie wyjść. Dlatego zagraliśmy w Bieszczadach kilka otwartych spektakli, żeby zaobserwować reakcję ludzi. I wtedy już wiedzieliśmy, co trzeba poprawić, a co jest naprawdę dobre.

W Bieszczadach?
Nasz producent Leszek Kwiatkowski stosuje taką taktykę. Wywozi aktorów w Bieszczady, żeby ci mogli się skupić. Tam nie ma oczekujących e-maili, dzwoniących od rana do nocy telefonów ani rodziny za ścianą. Dzięki temu wyjechaliśmy stamtąd z prawie gotowym spektaklem. Pozostało tylko kilka dni prób i w zasadzie byliśmy gotowi grać. To był pierwszy raz, gdy współpracowałem z reżyserem Piotrem Dąbrowskim i muszę powiedzieć, że daje aktorom spore pole do popisu. Każdy z nas mógł zgłosić swoje poprawki i pomysły.

Jak się Panu współpracowało z resztą załogi?
Świetnie pracuje się z Janem Kazimierzem Siwkiem, pomysłodawcą spektaklu i autorem tekstów. Jeśli chodzi o aktorów, to każdy z nich dał mi coś od siebie na scenie. Tomek Stockinger ma swoje własne podejście do gry i specyficzne poczucie humoru. Michał Milowicz może poszczycić się świetnym głosem i prawdziwym kabaretowym talentem. Natomiast Jacek Kawalec to urodzony showman. My już nie gramy w, a żyjemy wewnątrz tego spektaklu. W końcu to już ponad siedemdziesiąt wspólnie odegranych występów. Jeśli tylko uznamy coś z aktualnych wydarzeń za warte lekkiego ironizowania, natychmiast zgłaszamy to autorowi, Janowi Siwkowi.

Autor nie ma nic przeciwko działaniom ad hoc?
On wie, że już wczuliśmy się w klimat tej kabaretowej rewii. Pewnych barier nie przekroczymy, a postaramy się zabalansować na ich granicy tak, by rozśmieszyć naszą publiczność. Parę dni temu graliśmy dwa spektakle w poznańskim Teatrze Muzycznym. Jeszcze wcześniej pokazaliśmy się w Krotoszynie, za chwilę jedziemy do Gorzowa Wielkopolskiego, w poniedziałek Wrocław. I muszę powiedzieć, że jak do tej pory gramy głównie przy pełnych salach, a niektóre mieszczą przecież po 500-600 osób. Myślę więc, że nasze zmiany przyczyniły się tylko do dobra spektaklu. Swoją drogą to niesamowita przyjemność móc grać przy pełnej sali.

Kogo właściwie Pan gra w "Blondynkach..."?
W pierwszym akcie siebie - prezentera telewizyjnego, który marzy o graniu w teatrze. Aby tego dokonać, zawiązuje pewną intrygę, której nie chcę zdradzać. Drugi akt to już kabaretowe show, które prowadzę jako konferansjer i biorę udział w kilku skeczach. Wszystko to z dużą dozą autoironii. Mam dystans do siebie i w tym spektaklu mam okazję go pokazać.

Perspektywa nieustannych podróży służbowych wydaje się męcząca.
Nie dla mnie (śmiech). Mam swoją jedną małą walizkę, pakuję się do niej w parę minut i mogę ruszać w drogę. Poza tym w trakcie podróży, choćby podczas kilkugodzinnej jazdy pociągiem, znów mamy trochę czasu na dogranie szczegółów spektaklu. No i na odpisanie na zalegające e-maile albo na oddzwonienie do paru bliskich osób. Życie na walizkach może być naprawdę ciekawe, przynajmniej przez jakiś czas (śmiech).

"Blondynki wolą mężczyzn", pon., godz. 18, RCTB, ul. Wystawowa 1, bilety: 60 zł (więcej o rewii przeczytasz TUTAJ)

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiał oryginalny: Krzysztof Ibisz: Życie na walizkach może być naprawdę ciekawe - Dolnośląskie Nasze Miasto

Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto