Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Lasy to nasze wspólne dobro". Rozmowa z Grzegorzem Pietruńko

Bartosz Ogrodnik
Bartosz Ogrodnik
Rozmowa z Grzegorzem Pietruńko, nowym Nadleśniczym Nadleśnictwa Lądek-Zdrój.

- Czy zapoznał się już Pan z lądeckimi lasami?

Myślę, że tak. Co prawda trzy miesiące to nie jest zbyt dużo, by zapoznać się z tak dużym nadleśnictwem, jakim jest Lądek-Zdrój (16 tys. ha powierzchni leśnej), ale akurat w moim przypadku było nieco łatwiej. Jeszcze jako pracownik Biura Urządzania Lasu 15 lat temu urządzałem właśnie Nadleśnictwa Lądek-Zdrój. Wykonywałem także mapy leśne, tak więc jeszcze z tamtych czasów pamiętam te tereny. Teraz jest to swoiste odświeżanie pamięci.

- Dużo się zmieniło?

Zmieniło się wiele. Drzewostany oraz kadry są starsze o kilkanaście lat. A na poważnie to przede wszystkim w czasach obecnych o wiele wyższe są zadania gospodarcze oraz zmieniły się pewne aspekty gospodarki leśnej. Część produkcyjna jest nadal bardzo ważna, lecz w wielu przypadkach ustępuje miejsca funkcjom lasu tzw. pozaprodukcyjnym, czyli funkcjom społecznym, turystycznym, ochrony przyrody. W międzyczasie powstały tu tereny Natura 2000, które mocno zaważyły na prowadzonej tutaj gospodarce leśnej.

- Jak wyglądał Pański powrót do Lądka-Zdroju?

Powołany na stanowisko Nadleśniczego zostałem z dniem 1 lutego tego roku. Wcześniej przez 3 lata i 9 miesięcy byłem Dyrektorem Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych we Wrocławiu. Jeszcze wcześniej byłem pracownikiem dyrekcji, zastępcą dyrektora od spraw gospodarki leśnej, naczelnikiem i tak jak już wspominałem – przez 10 lat byłem pracownikiem Biura Urządzania Lasu i Geodezji Leśnej.

- W jakim stanie zastał Pan tutejsze lasy?

Nadleśnictwo Lądek-Zdrój posiada piękne lasy. To jest nadleśnictwo dobrze zarządzane, dobrze urządzone, prężne i o wysokich wskaźnikach i zadaniach gospodarczych. Wiele różnych funkcji lasu się tu przeplata, ale wszystkie one bardzo pozytywnie ze sobą koegzystują. Pod tym względem Lądek wyróżnia się na tle wielu nadleśnictw, szczególnie tych górskich. Jest to duża jednostka o dużych zadaniach, ale jednocześnie wypełniająca wiele różnych funkcji, które bardzo kompleksowo służą społeczeństwu.

- Czym się różni ta praca od poprzedniej?

Różni się diametralnie. Bycie Dyrektorem Regionalnej Dyrekcji to jest przede wszystkim pewna koordynacja tego, co dzieje się w regionie. Wrocławska jednostka liczy 33 nadleśnictwa. Natomiast moja obecna praca, a więc bycie Nadleśniczym, to przede wszystkim prowadzenie gospodarki leśnej w konkretnym środowisku na konkretnym terenie. Jest to wypełnianie zadań, które wynikają z przepisów ustawy o lasach oraz zarządzanie kadrą ludzi, którzy tutaj pracują.

- Zeszły rok był bardzo suchy. Czy z naszymi lasami jest aż tak źle?

Efekt suszy tak naprawdę jest odczuwalny dopiero w następnych latach. Susza rzeczywiście mocno daje nam się we znaki, przede wszystkim waży na stanie sanitarnym lasu, tzn. osłabione drzewostany stają się polem działania wielu różnych czynników destrukcyjnych. W tej chwili mamy ogromny problem z nadmierną aktywnością szkodników owadzich, głównie korników. Jesteśmy teraz na przednówku tego roku jeśli chodzi o jego aktywność. Spodziewamy się, że gdy skończy się ta chimeryczna wiosna (choć dobra, bo jest mokra i zimna, a dla gospodarki leśnej jest to dobrym aspektem), kornik na pewno da nam trochę „popalić”. Jesteśmy na to przygotowani, zarówno technicznie, jak i psychicznie. Rozwinęły się także grzyby, które zaczynają niszczyć. Wszystko jest jednak normalną gospodarką leśną, gdyż występowanie tego typu zjawisk, ochrona lasu, jest wpisane w działania leśników.

- Co musiałoby się stać, by stan lasów uległ poprawie?

To co obserwujemy teraz jest to zjawisko powszechne w całym świecie, a mówimy tu o tzw. ociepleniu klimatu. Klimat zmienia się na naszych oczach, a w lesie i glebie jest duży deficyt wody. By został on uzupełniony, potrzebne są okresy z większymi opadami, choć nie chodzi tu o ulewne deszcze, które spływają z naszych lasów bardzo szybko. Tutaj bardziej chodzi o zatrzymanie wody w lesie. My staramy się ten proces wspomóc, np. budując zbiorniki małej retencji wodnej, czy progi zwalniające. Robimy to po to, by woda jak najwolniej z naszych lasów wypływała, a jak najwięcej jej wsiąkało w glebę.

- Czy są plany, by osłabione drzewa zastąpić nowymi? Jakieś dodatkowe zalesienia?

Jeśli chodzi o kwestie zalesień, to jest to bardzo trudne, dlatego że jest coraz mniej gruntów, na których moglibyśmy posadzić nowe drzewka. Grunty Lasów Państwowych powoli się kończą, inne grunty, np. Agencji Nieruchomości Rolnej rzadko odstępują nam swoje ziemie. Jeśli okazja się nadarza, to oczywiście zalesiamy, choć przyznać trzeba, że nie są to wielkie powierzchnie. Z dniem 1 maja wprowadzono nowy przepis ustawy i na jego podstawie Lasy Państwowe będą upoważnione do wykupu gruntów oferowanych na rynku, m.in. przez prywatnych właścicieli, Jest to kolejny kierunek, który otwiera się na powiększanie powierzchni leśnej.

- Idą wakacje. Czy są sposoby na uświadomienie ludzi, by dbali o nasze lasy?

Na bieżąco prowadzimy kampanię, którą nazywamy edukacją leśną. Przy Nadleśnictwie Lądek-Zdrój mamy Izbę Edukacji Leśnej, z której bardzo chętnie korzystają miejscowe szkoły. Przyjeżdżają do nas grupy na zajęcia edukacyjne, mamy wyszkolonych pracowników do prowadzenia takich zajęć. Uświadamiamy młodych ludzi, gdyż to oni dorastają ze świadomością, że las należy chronić. Edukację leśną rozszerzamy również na środowiska ludzi starszych, emerytów. Wychodzimy z założenia, że las jest wartością, którą trzeba chronić, jest ekosystemem wrażliwym, który łatwo można zniszczyć (np. przez wywołanie pożaru). Zwracamy uwagę na zaśmiecanie, czy zadeptywanie lasów. Kampanię prowadzimy także w internecie na naszej stronie internetowej.

- Czy z każdym rokiem świadomość ludzi jest większa?

Edukacja leśna prowadzona jest już kilkanaście lat i są tego efekty. Młodzi ludzie, którzy wyrastają w świadomości konieczności ochrony i opieki nad lasem, w swoim dorosłym i zawodowym życiu starają się elementy takiego planu realizować.

- Czy w lądeckich lasach istnieje problem tzw. quadowców i crossowców?

Na pewno takie pojazdy bardzo niszczą lasy. Jest to hałas, który powoduje przepłoszenie zwierzyny leśnej. Jest to sport niebezpieczny, gdyż po naszych lasach bardzo często spacerują turyści i spotkanie z takim quadem jest mało przyjemne. Na szczęście na terenie naszego nadleśnictwa, być może dlatego, że jest to teren o bardzo rozległej granicy z Republiką Czeską, ten problem nie występuje aż tak drastycznie, jak w innych nadleśnictwach, m.in. w Karkonoszach. U nas są to przypadki sporadyczne, staramy się łapać, tłumaczyć, a jak trzeba, to czasem wypiszemy też mandat.

- Są dobre wieści dla grzybiarzy?

Wszystko zależy tak naprawdę od pogody. Jak będzie trochę wilgoci na końcu lata, to będziemy mogli zaprosić ludzi na grzybobranie.

- Ostatnio zajmowałem się problemem rosnącej liczby dzików, które niszczę uprawy rolnikom. Czy rzeczywiście jest ich aż tak dużo?

Problem na pewno istnieje w skali ogólnopolskiej. Populacja dzika rośnie w ostatnich latach bardzo szybko. Spowodowane jest to wieloma różnymi czynnikami, głównie strukturą naszego rolnictwa, czyli wielkopowierzchniowymi uprawami kukurydzy, które świetnie nadają się do tego, by dzik się tam rozmnażał, karmił i w spokoju się tam rozwijał. Dodatkowo pojawił się także problem afrykańskiego pomoru świń, czyli tzw. ASF, który od kilku lat zaprząta głowy weterynarzom i po części także leśnikom. U nas również podejmowaliśmy działania zapobiegawcze, m.in. polegające na redukcji populacji dzika. Największym problemem dzik jest jednak dla rolników. Jedynym sposobem jest tutaj racjonalnie prowadzona gospodarka łowiecka. Populację tych zwierząt trzeba odpowiednio redukować i nie ma innej ścieżki. Jeśli chodzi o sam Lądek, to dzików jest tu niewiele. To teren górski, a więc przede wszystkim to teren występowania jelenia, który również potrafi wyrządzić szkody, w mniejszym stopniu jednak na polach, a w większym w samym lesie. Staramy się więc populację jelenia prowadzić mądrze, by jego obecność nie przeszkadzała w osiąganiu określonych celów hodowli lasu. Dla nas jest to priorytet. Temu służą odpowiednio konstruowane plany łowieckie, prowadzimy inwentaryzację zwierzyny, obserwujemy. Chronimy nowo sadzone drzewka ogrodzeniami, jednak z optymizmem optymistycznie patrzymy w wyniki prowadzonej przez nas hodowli lasu. Nie chodzi bowiem o to, by wytępić zwierzynę, bo to naturalny składnik ekosystemu i ona musi być. Musi być dzik, jeleń, tylko w odpowiedniej ilości.

- Jaka jest przyszłość lądeckich lasów?

Czeka nas bardzo dobra przyszłość. Nie widzę większych zagrożeń, abstrahując od obecnych problemów, związanych z gradacją kornika, czy suszą. Generalnie lasy Kłodzczyzny są bardzo dobrze zagospodarowane, prowadzone i zdrowe biorąc pod uwagę całość. Są to lasy, które bardzo mocno wzbogacają atrakcyjność turystyczną i przyrodniczą. I takie na pewno pozostaną. Jestem tego pewny, znając koleżanki i kolegów leśników, ich ogromną wiedzę i determinację w tym, co robią.

- Czego zatem życzyć naszym lasom?

Leśnicy mają takie powiedzenie „darz bór”. Życzymy sobie, by się leśnikom darzyło, bo gdy im się darzy, to darzy się całemu społeczeństwu. Bo las służy wszystkim. Jest dobrem wspólnym, a dobrze zagospodarowane i zdrowe lasy to wartość tego regionu, która będzie sprawiała, iż nasza ziemia będzie piękna, chętnie uczęszczana przez turystów. I tego właśnie trzeba sobie życzyć.

- Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję.

Cała rozmowa również w Panoramie Kłodzkiej z 4 maja 2016.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na klodzko.naszemiasto.pl Nasze Miasto