Jak wyglądały Pana początki w Kłodzku, jeśli chodzi o sport?
- Tak jak większość młodych chłopców moim marzeniem było zostać piłkarzem. Od najmłodszych lat grałem w piłkę nożną, najpierw na podwórku, a potem w młodzieżowych zespołach Nysy Kłodzko, szło mi nieźle. Jednak zanim zacząłem grać w klubie, to w 1999 roku wygrałem Uliczny Bieg Kościuszkowski, wtedy chyba po raz pierwszy objawił się mój talent do biegania. Później zdobywałem jeszcze medale w różnych biegach, ale były to przeważnie biegi długie. Kiedy poszedłem do gimnazjum, bardziej przykładałem się do gier zespołowych niż biegania, grałem w Nysie i chciałem żeby tak zostało. Jednak w 3 klasie gimnazjum okazało się, że jestem najszybszy w szkole na 100 m. Wygrałem jedne zawody, potem drugie i w końcu pojechałem za zawody wojewódzkie do Wrocławia. Zająłem tam chyba 5. miejsce, ale byłem jedyną osobą w finale, która nie trenowała sprintu tylko grała w piłkę nożną. Po biegu mój nauczyciel WF, Paweł Wiśniewski powiedział mi, że chce ze mną rozmawiać jakiś trener z Wrocławia. Był to trener od sprintu, zaproponował mi naukę w Szkole Mistrzostwa Sportowego we Wrocławiu oraz rozpoczęcie treningów w lekkoatletycznym klubie Śląsk Wrocław. Ta rozmowa zapoczątkowała moją lekkoatletyczną karierę.
Kto był Pana pierwszym trenerem biegowym?
- Moim pierwszym trenerem był właśnie ten pan, który wypatrzył mnie wtedy na zawodach we Wrocławiu. Maciej Wojsa, nauczyciel WF oraz trener w Szkole Mistrzostwa Sportowego oraz trener w Śląsku Wrocław. Na pierwsze treningu przyjechałem do Wrocławia jeszcze na wakacjach zanim przeprowadziłem się do Wrocławia.
Jakie to uczucie być wicemistrzem Europy?
- Jestem szczęśliwy, osiągam wyznaczone cele, spełniam sportowe marzenia. A dodatkowo to wspaniałe uczucie, kiedy można reprezentować swój kraj na zawodach międzynarodowych, a do tego jeszcze zdobyć medal.
A nominacja na Igrzyska Olimpijskie?
- Jestem zaszczycony nominacją. Każdy sportowiec marzy o tym, żeby być reprezentantem swojego kraju na Igrzyskach Olimpijskich. Oczywiście, Igrzyska w Rio są moim marzeniem, ale to nie znaczy, że sam udział w tych zawodach spowoduje, że wrócę spełniony. Chciałbym wystąpić ze sztafetą 4x400m w finale tych Igrzysk Olimpijskich.
A co jest dla Pana tajemnicą sukcesu? Kiedy należy rozpocząć treningi?
- Ja zacząłem trenować sprint w wieku 16 lat, czyli od 1 klasy liceum. Z mojej klasy ze Szkoły Mistrzostwa Sportowego jestem jedyną osobą która jeszcze zawodowo trenuje, ale byłem w tej klasie jedną z osób, która najpóźniej rozpoczęła lekkoatletyczne treningi. Może to jest właśnie ta tajemnica sukcesu.
Proszę na koniec o radę dla młodzieży z Kłodzka i okolic? Co chciałby Pan im powiedzieć?
- Żeby odłożyli smartfon, odeszli od komputera czy telewizora i wyszli na podwórko, bo każdy sportowiec zaczynał na podwórku. Ale chciałbym też, żeby ci młodzi kłodzczanie mieli warunki do tego, aby mogli uprawiać różne sporty, żeby w przyszłości, któryś z nich miał szanse zostać Mistrzem Polski, Europy czy Świata albo pojechał na Igrzyska Olimpijskie w jakiejś dyscyplinie sportu.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?