Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mija 11 lat od śmierci Violetty Villas. Zmarła zapomniana, bez bieżącej wody i w brudzie

Damian Bednarz
Damian Bednarz
Violetta Villas to wielka gwiazda estrady
Violetta Villas to wielka gwiazda estrady fot. Archiwum Polska Press (Dariusz Gdesz i Marcin Oliva Soto)
Dokładnie 5 grudnia obchodzimy 11. rocznicę śmierci Violetty Villas. Wielka gwiazda urodziła się w Belgii, jednak całe swoje dzieciństwo spędziła w Lewinie Kłodzkim. Tam także zmarła zapomniana, bez bieżącej wody i z długami.

Gwiazda urodziła się w Belgii, rok przed II wojną światową w rodzinie Cieślaków - polskich górników. Po wojnie, całą rodziną (z dwoma braćmi i siostrą), zamieszkają w Lewinie Kłodzkim. Ojciec pracuje jako pogranicznik, potem - na kolei. Z zamiłowania muzyk samouk, gra w kolejowej orkiestrze. Pasją próbuje zarazić dzieci. Violetta gra na skrzypcach i marzy o karierze, ale ojciec w wieku 17 lat wydaje ją za mąż.

Urodziła mu syna Krzysztofa, ale nie odnajduje się w roli gospodyni domowej. Ucieka od męża. Zabiera synka i wyjeżdża na drugi koniec Polski. Najpierw trafia do szkoły muzycznej w Szczecinie, potem we Wrocławiu, w końcu w Warszawie. Jej głosem zachwyca się Władysław Szpilman, kompozytor, pianista. Pisze dla niej piosenki, które łapią za serca. Jej kariera nabiera zawrotnego tempa. Sukcesy na festiwalach w Sopocie i Opolu sprawiają, że ludzie ją kochają, a ona dusi się w polskim PRL-u. Wyjeżdża na koncerty do Szwajcarii, Niemiec i Francji. Po Paryżu przychodzi czas na Las Vegas. Z USA wraca do Polski, kiedy dowiaduje się, że chora jest jej mama. Na powrót nie ma szans. Komunistyczna władze odbierają jej paszport. Dopiero pod koniec lat 80. wróciła tam z warszawskim teatrem Syrena. Amerykańska Polonia powitała ją jak największą gwiazdę.

Po powrocie do Polski zaczęła się równia pochyła. Koncertowała rzadko. Branża przestawała ją traktować poważnie. Nie było pewności, czy wystąpi, mimo kompletu na widowni. Wszystko zależało od jej humorów. A z tymi było różnie.

Głośniej było o niej przez chwilę, gdy wystąpiła w duecie z Kazikiem (”Kochaj mnie, a będę twoja”). Pod koniec lat 90. ogłosiła: - Wyprowadzam się Warszawy, wracam do Lewina. I wróciła. Ale zamiast o koncertach, słychać było o dziesiątkach psów i kotów, które przygarniała i karmiła. Było ich coraz więcej, a ona nie radziła sobie z sytuacją. Przed świętami Bożego Narodzenia w 2006 roku karetka zabrała ją wycieńczoną do szpitala w Kłodzku, stamtąd do psychiatrycznego w Stroniu Śląskim. Wtedy zlikwidowano schronisko. Przez ostatnie lata żyła w domu bez bieżącej wody, z długami, zapomniana…

ZOBACZ ZDJĘCIA:

Violetta Villas to wielka gwiazda estrady

Mija 11 lat od śmierci Violetty Villas. Zmarła zapomniana, b...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na klodzko.naszemiasto.pl Nasze Miasto