Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Młodość czy oddanie?

Robert Radczak
WAŁBRZYCH Marek Dyduch, sekretarz generalny SLD, będzie w sobotę gościem powiatowego zjazdu SLD w Wałbrzychu. Wątpliwe, by udało mu się wygasić konflikty wewnątrz partii.

WAŁBRZYCH Marek Dyduch, sekretarz generalny SLD, będzie w sobotę gościem powiatowego zjazdu SLD w Wałbrzychu. Wątpliwe, by udało mu się wygasić konflikty wewnątrz partii. Tym bardziej, że lokalni działacze widzą swojego lidera w Mirosławie Lubińskim, a Dyduch kreuje niepopularnego Stanisława Kuźniara.

Można zaryzykować twierdzenie, że im wyżej awansuje poseł Marek Dyduch, tym gorzej dzieje się na jego zapleczu politycznym, czyli w strukturach regionalnych Sojuszu Lewicy Demokratycznej w wałbrzyskiem. Ostatnio szerokim echem odbił się konflikt posła Czesława Pogody z lewicowym zarządem Kłodzka i posłanką Magdaleną Banaś w sprawie sprzedaży hali targowej pod supermarket oraz zakończony skandalem powiatowy zjazd SLD w Ząbkowicach Śląskich, gdzie w roli głównej wystąpił niedoszły poseł Ryszard Bierut. Mit o jedności w SLD obalił także niedawny zjazd tej partii w Świdnicy, podczas którego doszło do poważnych scysji między uczestnikami obrad. Do coraz ostrzejszych konfliktów dochodzi także w wałbrzyskich strukturach rządzącego ugrupowania.
Dwie opcje
Przed wałbrzyską lewicą stoi nie lada problem. Zmiana ordynacji wyborczej, pod rządami której odbędą się jesienne wybory samorządowe, może zdecydowanie zmienić układ sił nie tylko w mieście, ale i w samym SLD. Bezpośredni wybór prezydenta miasta powoduje, że zwycięzca zgrania wszystko, a przegrany może popaść w polityczny niebyt. Dlatego partyjni działacze muszą wybrać jeden z dwóch wariantów: tzw. przypadek Millera lub Krzaklewskiego. Pierwszy z nich polega na tym, że po zwycięskich wyborach lider partii przejmuje rządy (tak jak uczynił to premier Leszek Miller). Drugi jest bardziej złożony: szef zwycięskiego ugrupowania desygnuje inną osobę do sprawowania władzy i mamy wtedy dwa ośrodki decyzyjne (tak zrobił w 1997 r. Marian Krzaklewski, powierzając fotel premiera Jerzemu Buzkowi, samemu będąc szarą eminencją).
To idzie młodość
Postępowa, a zarazem młoda część wałbrzyskiej lewicy, która doprowadziła do wyboru młodego i rzutkiego Mirosława Lubińskiego na szefa rady miejskiej SLD, domaga się od niego pójścia drogą Millera. Problem polega jednak na tym, że Dyduch daje do zrozumienia, że jemu jest bliższy wariant Krzaklewskiego czyli: Lubiński szefem partii, a obecny prezydent Wałbrzycha i oddany współpracownik genseka - Stanisław Kuźniar - prezydentem. Lubiński ma w tej sytuacji dwa wyjścia.
Jeśli chce być liderem z prawdziwego zdarzenia, to musi zdecydowanie ubiegać się o fotel prezydenta i poprowadzić partię do zwycięstwa. Nie będzie to jednak zadanie łatwe, bo za SLD ciągną się błędy i porażki lewicowych władz Wałbrzycha. Jednak Lubiński jest postrzegany - mimo porażki w wyborach parlamentarnych - jako jedyna osoba mogąca poprowadzić Sojusz do wyborczego triumfu.
Poparcie przez niego Kuźniara oznaczałoby jego polityczną śmierć. Z kilku powodów. Po pierwsze dlatego, że obecnego prezydenta nie akceptuje większość działaczy w kołach miejskich SLD. Po drugie: Kuźniar nie jest politykiem, a urzędnikiem i nie będzie go stać na nawiązanie walki ze zjednoczoną - prawdopodobnie - opozycją. Tym bardziej, że ostatnio zaliczył kilka spektakularnych wpadek: przegrana w sądzie z Jennifer Pejcinovic w sprawie o eksmisję z zamku Książ, upadłość spółki PRIM, afera z mieszkaniami WTBS i w miejskim biurze geodezji, eskalacja zjawiska biedaszybów czy nieustający konflikt z prywatnymi przewoźnikami. Poza tym, nowy prezydent będzie faktycznie uniezależniony od rady miejskiej, która nie będzie mogła go odwołać, więc wpływ szefa partii w mieście na niego będzie tylko teoretyczny. W takich okolicznościach lepiej byłoby Lubińskiemu zejść ze sceny politycznej jeszcze przed wyborami z podniesioną głową.
Wskazanie
Poseł Dyduch podczas ostatniej konferencji prasowej w Wałbrzychu zapewniał, że jest zwolennikiem prawyborów w SLD i że nie będzie nikogo nominował. Dodał jednak, że jeśli lokalni działacze wybiorą kandydata niewłaściwego, to będą musieli go promować sami, bo on nie przyłoży do tego ręki. Niektórzy odczytali te słowa - mimo słów posła - jako wskazanie na Stanisława Kuźniara. Tym bardziej, że do tej pory sekretarz generalny trzymał Mirosława Lubińskiego na dystans i nie udzielił mu poparcia czy wotum zaufania po wyborze na szefa miejskiej organizacji SLD. Być może chodzi w tym wszystkim o to, by w Wałbrzychu nie wykreował się „drugi Dyduch”, co osłabiłoby i tak już mocno nadwątloną pozycję genseka w mieście.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na klodzko.naszemiasto.pl Nasze Miasto