Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Niebezpieczne kobiety z kłodzkiej twierdzy. Zabijały, czarowały i truły

Sylwia Królikowska
Twierdza kłodzka to jeden z najbardziej popularnych zabytków regionie. Niedługo ma stać się  jeszcze bardziej atrakcyjna
Twierdza kłodzka to jeden z najbardziej popularnych zabytków regionie. Niedługo ma stać się jeszcze bardziej atrakcyjna Dariusz Gdesz
Okrutna Charlotta Ursini żyła 200 lat temu, wcześniej urodziła się piękna, uznawana za czarownicę Ludmiła

Jedna z uwięzionych w twierdzy odsiadywała wyrok za otrucie mieszkańców Kłodzka. Podobizna drugiej jest wmurowana w ściany warowni. Ale z obiema wiążą się wyjątkowe historie.

Twierdza kłodzka to dziś jeden z najbardziej popularnych zabytków w regionie i na Dolnym Śląsku. Potężny obiekt przyciąga turystów. Właśnie trwa tam remont, dzięki temu ma być jeszcze bardziej atrakcyjna. Kiedyś jednak służyła za miejsce, w którym kary odsiadywali uznani za zdrajców i zbrodniarzy.

Do dziś w kamiennych pomieszczeniach można usłyszeć przerażający śmiech i płacz Charlotty Ursini. Kobieta żyła w Kłodzku na przełomie osiemnastego i dziewiętnastego wieku. Ale nie zasłużyła się niczym chwalebnym.

Była córką Austriaka, który na ziemi kłodzkiej szukał schronienia. W czasie wojny zdradził swoich i obawiając się o życie, musiał znaleźć miejsce, w którym nikt go nie odnajdzie.

Nie żyło im się dobrze. Nie mieli pieniędzy właściwie na nic, bo Austriak bał się iść do pracy, by nie zostać rozszyfrowanym. Szukał więc innego sposobu, by nie umrzeć z głodu. Postanowił, że utrzymywać go będzie córka, kiedy wyda ją bogato za mąż.

Dziewczyna miała niespełna dwadzieścia lat, więc wypadało już, by znalazła sobie męża. Zrobił to jednak za nią jej ojciec. Postanowił wydać córkę za bardzo bogatego, ale szkaradnego prawnika z Kłodzka. Ten był kilka razy starszy od Charlotty, ale nie to było najważniejsze dla ojca.

Przebiegła córka szybko jednak uporała się z niechcianym mężem. Któregoś dnia otruła go arszenikiem, którego wówczas na tych terenach było pod dostatkiem.
Zbrodnia bardzo spodobała się dziewczynie i można powiedzieć, że weszła jej w krew. Arszenik stał się sposobem na załatwianie większości problemów i pozbywanie się ludzi, którzy wchodzili jej w drogę.

W ten sam sposób, co jej mąż, zginął również pewien Duńczyk, który ją nachodził i chciał, by została jego żoną. Również ciotka Charlotty, która miała być ponoć strasznie gadatliwa i męcząca, została otruta arszenikiem.

Ale nie za te zbrodnie trafiła do więzienia w kłodzkiej twierdzy. Dziewczyna miała ponoć układ z napoleońskim wojskiem. I nie wiadomo, czy ją przekupili, czy obiecali nagrodę, ale zgodziła się pomóc im w zajęciu Kłodzka. Jednak, jak to Charlotta, metody znów wybrała okrutne. Miała wsypać arszenik do ujęcia wody miejscowej piekarni. W efekcie powoli umierali ci, którzy kupowali chleb. A że miejsce było popularne, pieczywo trafiało do setek mieszkańców.

Na początku nikt nie mógł się zorientować, że za kolejnymi zgonami stoi okrutny czyn Charlotty. Objawy po zjedzeniu niewielkiej ilości arszeniku były podobne do tych przy grypie czy przeziębieniu. Wielu oceniało więc, że to gruźlica zabija mieszkańców.

Wreszcie ktoś przypadkiem znalazł w jej domu resztki arszeniku i wyciągnął od niej wyznanie, że to ona jest winna całemu nieszczęściu.

Kobieta została skazana na dwadzieścia lat więzienia w kłodzkiej twierdzy. Nie była to łatwa odsiadka. Jedzenia tyle, co kot napłakał, wszędzie chłód i ciemność. Kiedy opuściła więzienie, przepadła. Do dziś nie wiadomo, jak zakończył się jej żywot.

Jeszcze bardziej tajemnicze życie miała księżniczka Lud-miła, która wszystkich urzekała wyjątkową urodą. Nikt już dziś nie jest w stanie przypomnieć sobie, kiedy żyła.

Pewne było, że niejeden mężczyzna się za nią oglądał, a ona sama mogła w nich przebierać jak w ulęgałkach. Było w niej jednak coś dziwnego, co nie dawało spokoju mieszkańcom. W ogóle się nie starzała.

Choć lata mijały, miała wciąż porcelanową twarz, długie, jasne włosy i nieskazitelną figurę.

Kobieta umiała wykorzystać swą urodę. Bawiła się, chodziła na spotkania, organizowała huczne bale.

Wielu mówiło o niej, że w całej okolicy nikt nie znajdzie ładniejszej kobiety. Ale jednocześnie nigdzie nie było tak nieobliczalnej panny. Potrafiła być bardzo dobra i okazywać wszystkim serce. Wtedy pomagała biednym, poświęcała się dla innych.

Ale kolejnego dnia wybuchała złością. Wtedy lepiej było jej schodzić z drogi.

Był jeszcze inny powód, dla którego ludzie woleli się z nią nie zadawać. Miała do czynienia z czarnymi mocami. Ponoć kilka osób widziało, jak odmawiała jakieś zaklęcia pod starym dębem.

Wtedy uznali, że korzysta z mocy Matki Ziemi. Właśnie dzięki niej miała mieć urodę i wieczną młodość.

Któregoś dnia panna postanowiła się jednak ustatkować. Choć stało się to przypadkiem, bo się zakochała w mężczyźnie, który pojawił się na jednym z wyprawianych przez nią hucznych balów.

Ludomir od razu wpadł kobiecie w oko i szybko się zaprzyjaźnili. Równie szybko zapadła decyzja o małżeństwie. Po tygodniach przygotowań doszło do ślubu. Od rana Ludmiła stroiła się i niecierpliwiła.

Ale im bliżej było uroczystości, tym ona czuła się słabsza. Wszyscy dookoła widzieli, jak blednie, niemal w oczach. Do zaślubin brakowało już kilku minut. Ludmiła z trudem utrzymywała się na nogach. Wreszcie z impetem runęła na podłogę. Zaskoczony niedoszły małżonek próbował jeszcze ocucić kobietę.

Nic z tego, martwe już ciało ani drgnęło. Ale zanim usnęła na wieki, zdołała jeszcze poprosić narzeczonego o przebaczenie. Powiedziała też, że przez całe życie kochała tylko jego.

Ludzie plotkowali, że kobietę zabrała do siebie Matka Ziemia. Ślub Ludmiły z Lubo-mirem miał być bowiem wbrew jej planom.

Kieliszki znów brzękną?

Sześć milionów złotych kosztować ma modernizacja Wielkiego Kleszcza w twierdzy w Kłodzku. Zabytkowy fort zyska nie tylko na wyglądzie, ale też i na atrakcjach, których do tej pory tam nie było.

Wykonane zostaną najważniejsze prace renowacyjne i te polegające na przebudowie systemów wentylacyjnych, kanalizacyjnych i odwodnieniowych. Powstanie też zupełnie nowa oferta dla turystów.

Wewnątrz budynku powstaną sale ekspozycyjne, przybliżające turystom życie ówczesnych mieszkańców twierdzy kłodzkiej.

Atrakcje w twierdzy

Rekonstrukcja wielkiej bitwy sprzed 200 lat, jarmark forteczny, a także koncerty takich gwiazd, jak Ewa Farna czy Andrzej Piaseczny, to główne atrakcje zbliżających się V Dni Twierdzy Kłodzkiej.

Impreza odbędzie się w dniach od 12 do 15 sierpnia i zostanie zorganizowana w kilku miejscach w mieście. W samej twierdzy odbędzie się wielki piknik rodzinny z różnymi atrakcjami i koncertami muzycznych gwiazd. Na stokach pod zabytkową fortyfikacją zorganizowana zaś zostanie rekonstrukcja bitwy z udziałem ponad 400 żołnierzy. W kłodzkim Rynku odbędzie się wielki forteczny jarmark. Kilkudziesięciu kupców i rzemieślników wystawi swoje stragany z przeróżnymi towarami: nalewkami, miodami, słodkimi wypiekami i rękodziełem. Nie zabraknie też muzyki. Na scenie w Rynku zaprezentują się folklorystyczne zespoły ze Słowenii, Ukrainy, Meksyku i Polski.

Stałym punktem programu Dni Twierdzy są też Targi Staroci, w tym roku zorganizowane pod hasłem Dzień Zegara. Muzeum Ziemi Kłodzkiej postanowiło zaprezentować eksponaty z kolekcji zabytkowych czasomierzy.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na klodzko.naszemiasto.pl Nasze Miasto