Pasażerowie skarżą się na przewoźnika. Spóźnia się i nie przyjeżdża

Licencje na przejazdy po powiecie kłodzkim wydaje Starostwo Powiatowe, które kontroluje przestrzeganie rozkładów jazdy nie tylko PKS-u, ale także przewoźników prywatnych, którzy przewożą na terenie naszego powiatu.

- Sprawa została przekazana do Wydziału Komunikacji. Tej godziny jeszcze nie sprawdzaliśmy, ale teraz najprawdopodobniej tak się stanie - mówi Maciej Awiżeń, starosta powiatu kłodzkiego.

Starosta dla przykładu przypomina sytuację, gdy chorego kierowcę PKS-u z konieczności zastąpiła zewnętrzna firma wynajętą na tę okoliczność.

- Nie można przecież tak klientów zostawiać - dodaje Maciej Awiżeń.

Alternatywa w postaci PKS-u

W większości przypadków rozkład jazdy Beskidu i PKS-u Kłodzko pokrywa się, więc istnieje wtedy alternatywa dojazdu Państwowa Komunikacją Samochodową. Tak jest niemal na wszystkich trasach na terenie powiatu kłodzkiego.

Czasem dochodzi wręcz do kuriozalnych sytuacji, kiedy to kierowcy konkurencyjnych przewoźników prowadzą na trasie swoisty wyścig o to, który z nich szybciej dojedzie na przystanek autobusowy. - Zawsze wybieram PKS. Mam zaufanie do tej firmy, która nigdy mnie jeszcze nie zawiodła. Wiadomo, że w zimie jest nieco gorzej, jednak ja prywaciarzom nie ufam - mówi Krystyna Walczak z Nowej Rudy, która do Kłodzka dojeżdża na badania do lekarza. Co ciekawe, ceny biletów na trasie Kłodzko - Nowa Ruda, pomimo tego, że są zbliżone, wypadają na korzyść PKS-u. Za przejazd tym przewoźnikiem trzeba zapłacić 5,50 złotego. Beskid natomiast kosztuje 6 złotych. Jednak nie na wszystkich trasach PKS wygrywa.

- Na trasie Duszniki Zdrój - Kłodzko, różnica biletu to prawie dwa złote. Beskid jest tańszy, cieplejszy i dużo szybszy - mówi Katarzyna Gdowicz mieszkanka Dusznik-Zdroju.