Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pod babską ręką

Alina Gierak
Fot. Dariusz Gdesz  Od prawej: Dorota Puć, Maria Jaworska, Jolanta Nitecka i Jadwiga Witko – choć gmina, której szefują jest mała, problemy ma ważne, jak każda inna. Dlatego panie muszą znać się na wszystkim. Od remontów dróg po krój firanek, które zawisną w urzędzie.
Fot. Dariusz Gdesz Od prawej: Dorota Puć, Maria Jaworska, Jolanta Nitecka i Jadwiga Witko – choć gmina, której szefują jest mała, problemy ma ważne, jak każda inna. Dlatego panie muszą znać się na wszystkim. Od remontów dróg po krój firanek, które zawisną w urzędzie.
W gminie Dobromierz rządzą same panie. Decyzje podejmują szybko i konkretnie. – To mężczyźni dużo gadają – twierdzą Na biurkach obok komputerów, ważnych dokumentów i zdjęć najbliższych mają muszelki, ...

W gminie Dobromierz rządzą same panie. Decyzje podejmują szybko i konkretnie. – To mężczyźni dużo gadają – twierdzą
Na biurkach obok komputerów, ważnych dokumentów i zdjęć najbliższych mają muszelki, kwiatki, kamyczki. To pamiątki, które sobie nawzajem przywożą z urlopów. Są eleganckie, roześmiane i pewne siebie

Biorą wzór z pani wójt Marii Jaworskiej. Ona dobrze wie, że choć szefuje gminie drugą kadencję, wciąż mężczyźni, z którymi współpracuje chętnie przyłapaliby ją na jakiejś nieścisłości.
No bo jak kobieta może znać się na wozach strażackich, remontach, drogach, programach unijnych, szkołach i budżecie? Gdy rozmawiała ze strażakami ochotnikami o sprzęcie i koniecznych naprawach, w podziw wprawiła samego szefa zawodowych strażaków ze Świebodzic.
– Jak pani zna się na szczegółach technicznych! – nie ukrywał zdumienia. A ona wcześniej poświęciła poznawaniu tych spraw kilkanaście dodatkowych godzin. Jak wielu innym zagadnieniom. Właśnie dlatego, by nie narazić się na zarzut niekompetencji.
Garnitur obowiązkowy
W szafach mają po kilka dyżurnych garniturów. Do tego najczęściej zakładają białą bluzkę. I nie są to dla nich mundurki. W tym czują się bezpiecznie i najlepiej. Zakupy robią najczęściej we Wrocławiu. Często przy okazji służbowych wyjazdów. Zwiewne sukienki, falbanki, prześwitujące bluzki nigdy im nie pasowały, więc nie cierpią, nosząc garnitury i kostiumy.
– Dżinsy? Po pracy tak, ale nie w urzędzie – zapewnia 28-letnia Dorota Puć, pani wicewójt.
Ładna, szczupła brunetka jest, jak szefowa, mieszkanką Dobromierza. Na razie nie wyobraża sobie życia poza tym miasteczkiem. Tu dostała szansę i spełnia się zawodowo. I jak szefowa na razie jest wolna.
– To najbliższa babska impreza będzie pewnie na weselu pani Doroty – głośny śmiech czterech pań zdradza, że trafiłam z propozycją.
– To przypadek, że moją zastępczynią jest kobieta – zapewnia pani wójt. – Gdyby zgłosił się mężczyzna z takimi samymi kwalifikacjami, też miałby szanse – zapewnia.
Męska mniejszość
Na razie panowie w urzędzie w Dobromierzu są w mniejszości. Na 33 pracowników jest ich siedmiu. W radzie gminy są nieco lepsze proporcje. Jest osiem pań i siedmiu panów.
– I bardzo dobrze. Praca idzie szybko i konkretnie, bo kobiety nie tracą czasu na zbędne dyskusje – mówi Jolanta Nitarska, przewodnicząca rady gminy.
Gdy obejmowała posadę, jej było najtrudniej. Najmłodszy synek szedł do zerówki. Co chwilę wymagał obecności mamy. Dziś trójka dzieci pani Jolanty (17, 15 i 10 lat) radzi sobie sama znakomicie.
– Wiedzą, że do mamy nie dzwoni się z drobiazgami. A już wcale, gdy trwa sesja – zapewnia pani Jolanta.
Spragniona obecności całej trojki i męża, spędza z nimi każdą wolną chwilę.
Podobnie jak Jadwiga Witko, skarbniczka, którą importowały z pobliskiej Jaworzyny. Jej oczkiem w głowie jest wnuczek i nikogo nie dziwi, że to jego zdjęcie stoi na biurku pani skarbnik.
– Jesteśmy małą gminą – ocenia pani Jadwiga swoje gospodarstwo.
– Szukamy funduszy unijnych. Na razie przeszedł tylko jeden nasz wniosek z programu odnowy wsi – dodaje.
Sernik szefowej
Nie szydełkują, nie plotkują, nie gadają ciągle o ciuchach. Pani wójt nie lubi gotować, piecze za to supersernik. Jeżdżą dobrymi autami. Są samodzielne i konkretne. Szybciej złapie się je na szukaniu w internecie informacji o unijnych programach, niż na stronach kobiecych pism.
– Tu jest taki sam urząd jak wszędzie – zapewnia Maria Jaworska.
I zaraz sama sobie przeczy opowiadając, jak osiem lat temu, gdy obejmowała fotel wójta, zaczęła od remontu toalet i zmiany pokoju umeblowanego przez poprzednika.
– Jemu czerwone pluszowe zasłony nie przeszkadzały. Tolerował cieknące krany i rdzawe muszle. Ja tego nie mogłam znieść – wspomina.
Dziś ma gabinet z okazałym zabytkowym piecem, stylowymi drzwiami i kwiatami.
Maria Jaworska, zanim została panią wójt, uczyła historii w szkole.
– Zostały mi nauczycielskie nawyki. Powtarzam czasami dwa razy to samo, dla lepszego zrozumienia – mówi o sobie.
Gdy zaczynała urzędować, schudła do czterdziestu kilku kilogramów. I trzyma podobną wagę do dziś. Marzy o worku z pieniędzmi, by naprawić drogi, wybudować salę gimnastyczną, skanalizować gminę, poprawić wygląd urzędowych pomieszczeń, bo pamiętają lata dziewięćdziesiąte. I cieszy się bardzo, gdy 80-letni kombatant mówi do niej „aniołeczku”, ale w sprawach urzędowych zwraca się zawsze słowami „panie wójcie”.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto