Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Policjant z Kłodzka skazany - zgwałcił i zmuszał do aborcji

Małgorzata Moczulska
Dariusz Gdesz
Na cztery lata pozbawienia wolności za gwałt, usiłowanie gwałtu i nakłanianie do aborcji skazał Sąd Okręgowy w Świdnicy 34-letniego policjanta Grzegorza L. pseudonim "Kotlet".

Skazany, będąc funkcjonariuszem Komisariatu Policji w Radkowie, zgwałcił 16-letnią dziewczynę, którą poznał na dyskotece, a potem, przeświadczony, że pokrzywdzona jest w ciąży, wielokrotnie nakłaniał ją do usunięcia płodu.
- W tym celu umawiał ją i zawoził do prywatnych gabinetów lekarskich we Wrocławiu - mówi Grzegorz Howorski, prokurator z Kłodzka.

Jak dodaje, Grzegorzowi L. udowodniono też, że we wrześniu 2006 roku usiłował doprowadzić do obcowania płciowego inną małoletnią dziewczynę. Wykorzystał jej stan bezradności wynikający z głębokiego upojenia alkoholowego. Zresztą sam do tego doprowadził, bo wcześniej upił dziewczynę wódką.
- Zachowanie oskarżonego było bulwersujące, zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę jego zawód. Domagaliśmy się dla niego 5,5 roku więzienia - mówi prokurator Howorski. Nie zapadła jeszcze decyzja, czy prokuratura odwoła się od wyroku.

Grzegorz L. to znany w Kotlinie Kłodzkiej policjant. Od lat cieszył się tu złą sławą - było na niego mnóstwo skarg. Efektem jest np. oskarżenie go o przekroczenie uprawnień (ta sprawa wciąż toczy się przed sądem). Wraz z kolegą z komisariatu, Tomaszem I., miał porywać z ulicy nastolatków, wywozić ich do lasu i tam brutalnie bić. W jednym z przypadków Grzegorz L. zadał pokrzywdzonemu kilka ciosów pięścią w twarz oraz klatkę piersiową tylko dlatego, że ten nie chciał podać mu swoich danych osobowych.

Ale to nie wszystkie grzechy policjantów. Obaj są też oskarżeni o pobicie i bezprawne wywiezienie za miasto 15-letniego Patryka z Wambierzyc, który dwa miesiące później popełnił samobójstwo.
Policjanci porwali nastolatka z ulicy wieczorem 8 stycznia 2008 roku. Patryk szedł do sklepu po chleb. Policjanci zatrzymali się obok niego i siłą wpakowali do radiowozu. Wywieźli 7 km od miasteczka. Tam, grożąc i bijąc, próbowali go nakłonić, by się przyznał do wybicia szyby w innym radiowozie w sylwestrową noc. Chłopiec odmówił.

Funkcjonariusze zostawili go w środku nocy na polach. Patrykowi udało się dotrzeć do najbliższego domu. Stamtąd zadzwonił do babci, która go wychowywała przez 10 lat. Chłopak bardzo mocno przeżył to zdarzenie. Przestał wychodzić z domu i opuszczał lekcje, bo bał się, że policjanci znowu go złapią. W marcu chłopiec się powiesił.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na klodzko.naszemiasto.pl Nasze Miasto