Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Vuk Sotirović - prorok i snajper. W tym sezonie zagrał w czterech meczach i zdobył cztery gole

Mariusz Wiśniewski
Statystycznie Vuk Sotirović strzela bramkę co 60 minut
Statystycznie Vuk Sotirović strzela bramkę co 60 minut Paweł Relikowski

- To piłkarz, który lubi grać jeden na jeden, jest silny, potrafi się utrzymać przy piłce i chętnie gra do przodu - charakteryzuje Vuka Sotirovicia trener Ryszard Tarasiewicz, który ściągnął Serba najpierw do Jagiellonii Białystok, kiedy tam pracował, a później do Śląska Wrocław.

Sotirović do zespołu z Oporowskiej trafił latem 2008 roku, po tym, jak wrocławska drużyna awansowała do ekstraklasy. Wejście do zespołu miał rewelacyjne. W dwóch pierwszych meczach zdobył dwa gole (z Lechią Gdańsk i Polonią Bytom). W obu spotkaniach Śląsk jednak tylko zremisował.
- Może lepiej, żebym nie strzelał, oby tylko zespół wygrywał - stwierdził po meczu w Bytomiu zainteresowany. Słowa okazały się prorocze, bo kolejnego gola w ekstraklasie Serb strzelił dopiero w 17. kolejce w meczu z Ruchem Chorzów. W międzyczasie Śląsk zaczął wygrywać, wspinać się w ligowej tabeli i został okrzyknięty rewelacją ligi.

Nie bez znaczenia były, a może nawet miały kluczowy wpływ na brak goli, permanentne problemy zdrowotne piłkarza. Od spotkania w piątej kolejce z GKS-em Bełchatów, kiedy Sotirović z powodu kontuzji musiał opuścić boisko już w 27 min, napastnik wrocławskiego zespołu częściej przebywał w gabinetach lekarskich niż na murawie.
- Co rozpoczął treningi i czuł się lepiej, znowu coś mu się przytrafiało - opowiada trener Tarasiewicz. - Nie chodziło później może nawet o braki w przygotowaniu fizycznym, ale brakowało mu rytmu meczowego.

Wymowne, że poprzedni sezon Sotirović zakończył z czterema golami zdobytymi w ekstraklasie, z czego połowę strzelił w dwóch pierwszych kolejkach sezonu.
- Wiedziałem, na co stać Vuka. Bardzo dobrze prezentował się w przygotowaniach do nowego sezonu i w sparingach. Kiedy wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku, znowu doznał urazu - opowiada trener Śląska.

Sotirović aktualny sezon rozpoczął z kontuzją. Kiedy wydawało się, że już wraca do zdrowia i najgorsze ma za sobą, po zaledwie jednym dniu treningów uraz się odnowił. Na boisko wybiegł dopiero w siódmej kolejce, na ostatnie 25 minut w wyjazdowym meczu z Koroną Kielce. Wystarczyło, aby zdobyć gola na wagę jednego punktu. Ale wystarczyło również, aby ponownie złapać kontuzję.

- Nie byłem na Vuka zły, ale na pewno nie byłem zachwycony tymi ciągłymi kontuzjami. Ale w zasadzie to nie była niczyja wina. Tak się działo i już - przyznaje Tarasiewicz. - Nigdy nie miałem do niego żadnych zastrzeżeń, jeżeli chodzi o zaangażowanie na treningu czy prowadzenie niesportowego trybu życia. Kilka razy musiałem go nawet hamować, bo aż za bardzo się angażował w treningi. Chciał w trzy, cztery dni nadrobić zaległości, które wynikały z kilku tygodni pauzy spowodowanej kontuzją. A tak się nie da. To jednak wynika z jego nadgorliwości - wyjaśnia szkoleniowiec Śląska.

Sotirović dał w końcu za wygraną i już nie rwał się tak szybko do gry. Pojechał nawet na konsultacje do Krakowa i kilka kolejnych tygodni odpoczynku dało wreszcie oczekiwany rezultat. Z Zagłębiem Lubin wszedł w drugiej połowie i zdobył gola. Przeciwko zespołowi z Poznania zagrał już od pierwszej minuty, podobnie jak w ostatnią sobotę z Piastem Gliwice.

- Czy ma trudny charakter? Ja nie miałem z Vukiem nigdy problemu. Kilka razy rozmawiałem z nim indywidualnie, może więcej niż z innymi zawodnikami, bo generalnie nie lubię takich rozmów i wykładam wszystko na forum zespołu, aby nie było niedomówień, i zawsze wiedział, czego od niego oczekuję - odpowiada Tarasiewicz.

W tej chwili Sotirović, mimo iż zagrał dopiero w czterech meczach, z czterema golami jest najskuteczniejszym zawodnikiem Śląska. W przeliczeniu na minuty spędzone na boisku wychodzi, że napastnik wrocławskiego zespołu strzela gola co 60 minut, co jest doskonałym rezultatem.
- Problem teraz w tym, czy znowu mu się coś przytrafi, czy pech przestał go już prześladować i będzie mógł normalnie trenować i grać - komentuje trener Śląska.
Mimo tak dobrej dyspozycji Sotirovicia szkoleniowiec wrocławskiego zespołu nie rezygnu-je z pomysłu sprowadzenia zimą napastnika. I jeżeli uda się w końcu zrealizowac ten plan, nie będzie to oznaczało, że Sotirović, nawet zdrowy, wyląduje na ławce rezerwowych lub na trybunach.
- Vuk ze swoim stylem daje mi możliwość gry dwoma napastnikami. I jeżeli uda się sprowadzić zimą kogoś do ataku, to na pewno spróbujemy grać ustawieniem 4-4-2. Oby tylko Vuk był zdrowy - kończy trener Tarasiewicz.

Następny mecz Śląsk zagra u siebie z Odrą Wodzisław (21 listopada, g. 19.15)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Vuk Sotirović - prorok i snajper. W tym sezonie zagrał w czterech meczach i zdobył cztery gole - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na klodzko.naszemiasto.pl Nasze Miasto