Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wózki w marketach lepią się od brudu

Alicja Zboińska
Stan sklepowych wózków pozostawia wiele do życzenia
Stan sklepowych wózków pozostawia wiele do życzenia fot. Jakub Pokora
Wózki w hipermarketach to obraz nędzy i rozpaczy. Lepią się od brudu, resztek jedzenia i zarazków.

I choć pracownicy sanepidu regularnie wlepiają za to mandaty, właściciele dużych sklepów najwidoczniej nic sobie z tego nie robią.

Brudne wózki i koszyki irytują klientów większości sieci, choć przynajmniej częściowo to kupujący są odpowiedzialni za ich stan.

- Niezależnie od pory roku na zakupy trzeba się wybierać w rękawiczkach - złości się Edyta Podwysocka z Łodzi, która najczęściej zaopatruje się w sklepach Reala. - Brzydzę się dotykać wózków. Boję się, że nie odkleję ręki. Na dnie wózków często walają się resztki jedzenia, opakowania po napojach albo rozdawanych próbkach produktów.

Tomasza Michalskiego, stałego klienta Tesco na łódzkim Widzewie, irytuje obrazek, na który natyka się niemal podczas każdych zakupów.

- Zadowolona mamusia albo tatuś pchają wózek, w którym stoi ich dziecko, najczęściej w brudnych butach - pan Tomasz nie kryje zdenerwowania. - A gdzie względy sanitarne? Przecież dziecko chwilę wcześniej mogło w coś wejść na trawniku. A w miejscu, gdzie teraz trzyma brudne buty, kładziemy żywność. Skoro rodzice chcą wozić dzieci po sklepie, niech zainwestują we własny wózek. Nie interesują mnie cudze bakterie i zarazki.

Michał Sikora, rzecznik Tesco, przekonuje, że wózki są raz w miesiącu gruntownie czyszczone przez pracowników firm sprzątających.

- Są wyprowadzane na zewnątrz sklepu i myte pod ciśnieniem - zapewnia Michał Sikora. - Fakt, że dzieci wożone przez rodziców po sklepie to spory kłopot, ze względów higienicznych nie powinno tak się robić. Ale trudno nam tego zabronić. To przecież klienci. Sukcesywnie wymieniamy wózki, a nowe modele nie mają siedzisk dla dzieci. Jest szansa, że niebawem ten problem uda się rozwiązać.

Duże sieci sklepów regularnie podpadają stacjom sanitarno-epidemiologicznym właśnie stanem wózków.

- Przeglądamy wózki podczas każdej kontroli, bo także dostajemy skargi od klientów - mówi Ewa Krawczyk, rzecznik Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Łodzi. - Niestety, to klienci ponoszą przeważnie winę za brudne wózki. Często lądują w nich próbki jogurtów czy inne towary z degustacji, które się przewracają, wylewają. Obsługa sklepów powinna to na bieżąco sprzątać, ale przeważnie tak się nie dzieje. Stąd nasze mandaty. Tylko, że maksymalna kara to 500 złotych.

Pracownicy sanepidu radzą, by nie korzystać z brudnych egzemplarzy, a żywność sprzedawaną luzem dokładnie pakować, tak by nie dotykała bezpośrednio wózków.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto