Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wrocław. Mieczysław Tracz, olimpijczyk, nie żyje

sz
Medalista mistrzostw Polski w zapasach, olimpijczyk, miał 56 lat.

O śmierci Mieczysława Tracza poinformował dziś rano Polski Związek Zapaśniczy na facebooku.

Z wielkim żalem zawiadamiamy, że dzisiaj w nocy po ciężkiej chorobie zmarł Mieczysław Tracz.
Reprezentował barwy najpierw LKS Agrosu Żary, zaś od 1977 WKS Śląska Wrocław. Trzykrotnie, w latach 1983, 1984 (w wadze koguciej) i w 1988 (w wadze piórkowej), zdobył złoty medal mistrzostw Polski. Za zajęcie czwartego miejsca na mistrzostwach Europy w 1985 rok później został wybrany Mistrzem Sportu. W 1987 na mistrzostwach świata został sklasyfikowany na siódmej pozycji. W następnym roku na Igrzyskach Olimpijskich w Seulu dotarł do trzeciej rundy, w której uległ przyszłemu mistrzowi olimpijskiemu Kamadirowi Madżidowowi z ZSRR. W tym samym roku na mistrzostwach Europy zajął piątą lokatę.

Mieczysław Tracz to starszy brat Józefa - trzykrotnego medalisty igrzysk olimpijskich w zapasach (brąz Seul 1988 i Atlanta 1996, srebro Barcelona 1992).

Przez osiem lat walczył z chorobą nowotworową. Na początku udało mu się ją pokonać. Niestety, choroba wróciła.

Zapaśniczy klan Traczów - Józef, Mieczysław i Michał(fragment tekstu z 2011 roku)

Mieczysław i Józef Traczowie przygodę z zapasami rozpoczęli niemalże równocześnie. Nie przeszkodził nawet fakt, że Mieczysław jest od brata o dwa lata starszy. Jak większość sportowców, pierwsze kroki w sporcie stawiali w czasach szkoły podstawowej. W tym wieku rodzeństwo raczej trzyma się razem. Początkowo, jak chyba większość chłopców, próbowali swoich sił w piłce nożnej. W trampkarzach reprezentowali drużynę Promienia Żary. Ostatecznie jednak postawili na zapasy. - Chodziliśmy obaj do podstawówki w Żarach i pewnego dnia przyjechał do nas pan Cieślak, który chciał stworzyć sekcję zapaśniczą w naszej szkole - wspomina początki Mieczysław Tracz. Miłe wspomnienia z debiutu na zapaśniczej macie ma Józef Tracz. - Trener zorganizował takie zawody, pierwszy krok zapaśniczy, i razem z bratem się zgłosiliśmy. Wygraliśmy wtedy wszystkie walki z rówieśnikami - przekonuje trener zapaśników w Śląsku Wrocław.

Na treningach i zgrupowaniach bracia często mieli okazję mierzyć się ze sobą. - Trenowaliśmy razem. Pod względem wagi i wzrostu byliśmy niemal równi. Treningi były twarde i zacięte. Pamiętam, że czasami mieliśmy też okazję rywalizować ze sobą na turniejach młodzików - wspomina. Najczęściej to Mieczysław był górą, ale jego brat Józef szybko odkrył tego przyczynę. - Mietek wygrywał chyba z tego tytułu, że był starszy i silniejszy - śmieje się Józef Tracz.

W kategoriach juniorskich więcej sukcesów osiągał starszy z braci - Mieczysław. - Zaczynał z wysokiego pułapu. Wszędzie, gdzie jechał na zawody, i niezależnie, jaka to kategoria wiekowa była, wygrywał. Szybko też został reprezentantem Polski - wyjaśnia Józef. - Moja kariera miała zupełnie inny przebieg. Ja powoli wspinałem się na szczyt. Zaczynałem od najniższego stopnia podium, później było 2. miejsce, aż w końcu byłem najlepszy na danych zawodach. A jak już wskoczyłem na ten najwyższy stopień podium, to już nie oddałem pola - dodaje.

Po przejściu do kategorii seniorów to młodszy Józef zostawił brata w cieniu swoich sukcesów. Zaczęło się od wicemistrzostwa świata we francuskim Clermont (1987), później była jeszcze powtórka tego sukcesu w Sztokholmie (1993) i Tampere (1994). W 1992 na szyi zapaśnika z Żar zawisł srebrny medal Igrzysk Olimpijskich z Barcelony, a w roku 1988 (Seul) i 1996 (Atlanta) Józef Tracz zdobywał krążki brązowe. Do pełni szczęścia zabrakło tylko złotego medalu na arenie międzynarodowej. - Jest pewien niedosyt z tego powodu, bo jednak złoto jest najważniejsze. Zwłaszcza na IO - wzdycha Józef Tracz. Czasami o porażce decydował brak szczęścia. Jak w Tampere w 1994. - Prowadziłem tam 1:0 po pierwszej rundzie, ale doznałem złamania dwóch żeber i było po walce - wspomina.

Największym osiągnięciem Mieczysława Tracza na arenie międzynarodowej było 4. miejsce na ME w 1985 i 7. miejsce na MŚ w 1987. Rok później Mieczysław walczył na IO w Seulu, ale odpadł przegrywając (0:2) z późniejszym mistrzem olimpijskim Kamadirowem Madżidowowem. - Dobrą walkę stoczyłem, ale on był lepszy. W ogóle Madżidowow był świetnym zawodnikiem, wręcz nie do przejścia - tłumaczy Mieczysław Tracz, który w Seulu wystąpił w jeszcze jednej roli. - Miałem okazję komentować walkę brata o brązowy medal na antenie TVP. Emocje były niesamowite - przyznaje.

Kiedy w 1992 roku Józef Tracz świętował wicemistrzostwo olimpijskie z Barcelony, na świat przyszedł drugi syn (pierworodny Łukasz urodził się w 1987) Mieczysława - Michał. Właściwie od początku był skazany na zapasy. Nie mogło być inaczej, skoro od małego był zabierany przez tatę na zgrupowania, gdzie bardziej lub mniej świadomie oswajał się z tym sportem. - To było tak, że jak my skończyliśmy zapasy, to on zaczynał dopiero trenować. Jeździł z nami na obozy, zabieraliśmy też żony. Moi chłopcy i córki brata (Judyta i Joanna) od małego byli przy tym, żyli tym wszystkim - wspomina Mieczysław Tracz.

Michał, podobnie jak wcześniej tato i wujek, przygodę ze sportem zaczął od piłki nożnej. - Faktycznie zacząłem od tego, ale w 4 czy 5 klasie podstawówki tato zapisał mnie na zapasy i tak zostało - tłumaczy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto