W niedzielę mieszkańcy Kłodzka wypowiedzą się w referendum dotyczącym odwołania burmistrza Bogusława Szpytmy i rady miejskiej.
Od kilku tygodni w mieście trwa walka na argumenty i plakaty. Te nawołujące do odwołania władzy są zaklejane innymi, pod hasłem: "21 października. Idź na grzyby". Również na billboardach można przeczytać hasła w stylu: "Nie wiesz, co masz robić? Zrób to, co wszyscy. 21 października idź na grzyby".
- Mówiąc wprost, to próba zrobienia z wyborców idiotów - twierdzi Arkadiusz Morawski, jeden z inicjatorów referendum.
Sami mieszkańcy dodają, że - paradoksalnie - akcja może pomóc zwolennikom odwołania władzy, bo, po pierwsze, przypomina o dacie 21 października, a po drugie - osoby, które nie wiedziały o referendum, dowiedziały się o nim dzięki setkom ulotek i plakatów. - Szkoda tylko przyjezdnych, bo ci pewnie myślą, że w niedzielę u nas jakie wielkie grzybobranie - żartują.
Burmistrz Szpytma twierdzi, że nie ma nic wspólnego z akcją "Grzyby". Komentuje ją żartobliwie. - Gdybym to ja podobną zorganizował, zdecydowanie zaprosiłbym mieszkańców na ryby - mówi. - Ostatnio, ponieważ kończy się sezon, poluję na dużego szczupaka, ale ciągle w ręce wpadają mi tylko płotki i leszcze.
By niedzielne referendum się powiodło i związany z Prawem i Sprawiedliwością burmistrz oraz miejscy radni stracili stanowiska, do urn musi pójść ponad 6 tysięcy osób. Czy to możliwe?
- Wierzę w mądrość ludzi. Zwłaszcza że jeśli tego nie zrobimy, nasze miasto utonie w długach - uważa pełnomocnik grupy referendalnej Zygmunt Jakubczyk. I jednym tchem wymienia zarzuty wobec burmistrza: nepotyzm, prywata i arogancja udokumentowana zatrudnieniem swoich czy wykorzystywanie samochodu służbowego do prywatnych celów.
Te ważniejsze to: wielomilionowe zadłużenie miasta, marnotrawienie środków publicznych własnych i pozyskanych z UE na realizację nietrafnych inwestycji, takich jak minipijalnia wód mineralnych czy gondole na Młynówce. - Jest jeszcze bandycka podwyżka cen wody, która podrożała o 20 proc., i szkodzenie małej przedsiębiorczości. Jak inaczej nazwać likwidację miejsc pracy w kłodzkim Młynie i elektrowni wodnej? - pyta Jakubczyk.
Sam burmistrz Bogusław Szpytma (trwa właśnie jego druga kadencja na tym stanowisku) do sprawy podchodzi ze spokojem. Podkreśla, że demokracja to również możliwość wyrażenia wotum nieufności wobec władz.
- Nie po to walczyliśmy o możliwość demokratycznego wpływania na losy samorządu i całego kraju, żeby dziś obawiać się wyniku referendum - mówi.
Dodaje, że wnioskodawcy nie przedstawili żadnej wizji rozwoju Kłodzka. Jego zdaniem ich działalność ograniczyła się jedynie do krytyki obecnego kierunku rozwoju, bez wskazania jakichkolwiek planów na przyszłość.
Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?