Irena Rerich jest Ukrainką od trzech lat mieszkającą w Wałbrzychu i pełnomocnikiem prezydenta miasta ds. cudzoziemców. Na co dzień pracuje jako laborantka chemiczna w Cersanicie. Na Ukrainie została jej mama, tata i siostra z mężem, którzy wychowują małe dziecko.
- Chciałabym, żeby chociaż siostra z dzieckiem tu uciekli przed wojną, ale dziecko nie ma paszportu - mówi zdenerwowana.
Dzisiaj, pierwszego dnia wojny Rosji z Ukrainą, rozmawiała z mamą przez internet już pięć, a może nawet sześć razy.
- Są przerażeni tym, co się tam dzieje. Ludzie na gwałt wypłacają pieniądze z bankomatów, wiele z nic już nie działa. W sklepach nie można płacić kartą, przyjmowana jest wyłącznie gotówka. Na stacjach paliw są przeogromne kolejki, ludzie wiedzą, że za chwilę zabraknie paliwa - wylicza Irena Rerich.
Jak dodaje, jej mamie udało się zrobić dzisiaj małe zapasy. - Wiem, że kupiła 20 bochenków chleba, makarony, konserwy i olej słonecznikowy... I co najważniejsze trochę leków w aptece na ciśnienie.
Wielka mobilizacja. Ukraińcy spodziewają się wezwań do kraju
Mąż pani Ireny, z zawodu informatyk, w Polsce zarabia jeżdżąc wózkiem widłowym w tej samej firmie co żona. Na razie nie podjął jeszcze decyzji, czy wraca, ale spodziewa się że w każdej chwili może dostać wezwanie do powrotu na Ukrainę. Podobnie, jak wszyscy inni obywatele Ukrainy w Wałbrzychu, na Dolnym Śląsku, w Polsce i za granicą.
- Rozmawiałam już z wieloma znajomymi z Ukrainy i wiem, że wielu mężczyzn nie czeka na wezwanie, już pakują się i szykują do powrotu. Chcą walczyć i bronić naszego kraju. To wielki dramat. Ci ludzie zostawią tu swoje matki, żony, dzieci, którym trzeba będzie pomóc... Przecież zostaną same w obcym kraju, jak sobie poradzą? Wiele z nich nie ma tu bliskich, nie ma babć i dziadków, którzy mogliby się zająć dziećmi, kiedy mama idzie do pracy...- tłumaczy pani Irena.
Sama ma dwoje dzieci. 15-letniego syna, który uczy się we Wrocławiu i 7- letniego, który chodzi do I klasy w Wałbrzychu.
- Aby mogli chodzić do szkoły, musimy z mężem brać różne zmiany, by zajmować się dziećmi, odprowadzać i odbierać ze szkoły. Kiedy jednego z nas zabraknie, nie wiem, jak to będzie... - nie kryje zdenerwowania.
Jak zaznacza, wezwań spodziewają się także kobiety między 18 a 60 rokiem życia. - Kilka miesięcy temu dostaliśmy takie informacje, że jeśli będzie mobilizacja, w wojsku mają się stawić również kobiety. Zapewne do pomocy medycznej i innych działań, bo przecież my nie mamy żadnego przeszkolenia - zaznacza Ukrainka.
Czy mogą odmówić? - Nie. Ci, którzy się nie stawią i odmówią powrotu, zostaną uznani za wrogów kraju, a wtedy będą mieć nawet problem z legalizacją pobytu tutaj w Polsce, czy w innym kraju. Ale ja nie sądzę, żeby nasi kombinowali. Wręcz przeciwnie, szykują się do obrony Ukrainy.
Jak zaznacza pani Irena, z pewnością w Wałbrzychu będzie organizowana pomoc dla Ukrainy. Będą to paczki żywnościowe i z najpotrzebniejszymi rzeczami, które potrzebującym na Ukrainie, będą dostarczać osoby wracające do kraju. O formie pomocy i potrzebach będziemy informować na walbrzych.naszemiasto.pl
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?