Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gość tygodnia: Julia Boryczka

Damian Bednarz
Archiwum prywatne
Julia Boryczka jest niezwykle energiczną młodą osobą, która doskonale wie, co w życiu jest ważne. Rozmawiamy z nią o jej pasji, którą jest pole dance.

Jak zaraziłaś się miłością do pole dance?
Kiedy pierwszy raz weszłam na salę, nie miałam pojęcia, czego się mogę spodziewać. Zobaczyłam gdzieś plakat, w internecie sprawdziłam, co to takiego jest ten „pole dance” i stwierdziłam, że brzmi fajnie. Nie zawiodłam się - od razu zobaczyłam w tym ogromny potencjał do rozwoju. Moje ciało było słabe, nie miałam żadnych mięśni. Każdy kolejny trening był wyzwaniem i wychodzeniem poza swoje własne granice. Bardzo często koleżanki robiły już kolejne figury, a ja wciąż nie byłam w stanie czegoś zrobić. Jednocześnie z każdym tygodniem widziałam, że mogę zrobić chociaż troszkę więcej, wejść ciut wyżej. A gdy udało się wdrapać na samą górę, to już wtedy wiedziałam, że zostanę tam na dłużej.

Czy jest to sport dla każdego?

I tak, i nie. Wiek, czy płeć moim zdaniem kompletnie nie mają znaczenia. Ale nie da się ukryć, że gdy trenujemy, to całe ciało jest w siniakach, a każda nowa figura boli i parzy. Żeby boleć przestało, trzeba ją w kółko powtarzać - a to z kolei boli. A więc minimalna odporność na ból byłaby wskazana, tak samo jak regularność odbywanych treningów. Również odporność na rywalizację mogłaby się przydać - bardzo często na salę przychodzą osoby, które trenowały już taniec, akrobatykę, albo od dzieciństwa tańczyły w balecie. Są też osoby, które zwyczajnie mają predyspozycje, są też takie, które po prostu są silne. Jeśli nie ma się takich doświadczeń i umiejętności, to łatwo popsuć sobie humor i się zniechęcić - a to zupełnie niepotrzebne. Podsumowując - jeżeli chce się wyjść poza swoje własne granice, polatać trochę nad ziemią i wzmocnić całe ciało - taniec na rurze to świetny wybór.

Ile czasu tygodniowo poświęcisz na treningi?

Zajęcia w mojej szkole prowadzone są dwa razy w tygodniu, a trwają godzinę. Poza tym są wyznaczone godziny, kiedy mamy możliwość ćwiczenia na sali bez trenerki. Są też zajęcia ze stretchingu. I to wszystko byłoby wskazane, jeżeli naprawdę chcemy widzieć wyniki. Siłownia też by pomogła. Jeżeli o mnie chodzi, to pole dance jest wybraną przeze mnie dyscypliną sportową, która po prostu ma mnie trzymać w formie. Bardzo to lubię, chętnie się tam męczę, a z siniaków mam satysfakcję - więc nie opuszczam treningów, bo dobrze się tam bawię. Poza tym trochę się rozciągam, a jeśli mam możliwość, to przychodzę poćwiczyć na salę. Teraz skupiam się na trochę innych rzeczach w moim życiu, ale w niedalekiej przyszłości możliwe, że skupię się na tym trochę bardziej i poświęcę temu więcej czasu - bardzo bym tego chciała.

Jakie korzyści przynosi pole dance?

Jest ich naprawdę dużo. Wzmocnienie całego ciała, lepsza kondycja, a nierzadko utrata wagi. Ale przede wszystkim wzrost pewności siebie i samoakceptacji. Widzisz postępy, czujesz, że jesteś silniejsza, a potem zaczynasz rzucać kolegom wyzwania na siłowanie się na rękę. Lubisz swoje ciało, wiesz ile jest w stanie zrobić. Kochasz je za to. Kochasz siebie.

Prowadzisz także swój kanał na YouTube. Jakie tematy tam poruszasz?

Mówię o tym, co dla mnie ważne. Przechodziłam przez ciężki okres w życiu i w krytycznym momencie podjęłam decyzję, że nie mogę się tak łatwo poddać, że mam marzenia i że na pewno jakoś się da, że wszystko się jakoś ułoży. Byłam wtedy wiecznie nieszczęśliwa. Już sama miałam tego dość, nie wspominając o moich bliskich. W końcu dałam sobie kopa i postanowiłam, że znajdę sposoby na to, żeby się podnieść. I znalazłam. Teraz już wiem, że szukałam szczęścia w złych miejscach, kiedy ono przez ten cały czas było na wyciągnięcie ręki. O tym jest mój kanał. O tym, jak żyć szczęśliwie i prawdziwie. Jak poznać siebie i jak kochać siebie bez względu na wszystko. Kiedy te rzeczy są - wszystko inne też jest na swoim miejscu. A jak nie jest, to ty wiesz, co zrobić, żeby jednak było.

Twój największy życiowy sukces to...?

To może nie być zadowalająca odpowiedź, ale dla mnie, to moment, w którym zrozumiałam, o co w tym wszystkim chodzi. Kiedy zaczęłam stosować tę filozofię życiową, według której żyję dziś. Kiedy zrozumiałam, że mogę być szczęśliwa każdego dnia i kiedy nauczyłam się „mądrzej” myśleć. Bo dzięki temu widzę teraz setki swoich sukcesów każdego dnia.

od 7 lat
Wideo

Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na klodzko.naszemiasto.pl Nasze Miasto