Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ocalić od zapomnienia - w 82. rocznicę deportacji na Sybir

Dawid Sarysz
Dawid Sarysz
Ocalić od zapomnienia - w 82 rocznicę deportacji na Sybir
Ocalić od zapomnienia - w 82 rocznicę deportacji na Sybir Iwona Sakowicz / noworudzianin.pl
W mroźną i śnieżną noc, 10 lutego 1940 roku o północy, gdy wszyscy już spali, żołnierze sowieccy wtargnęli nagle do wsi razem z zajadle szczekającymi psami. Słychać było głośne wydawanie rozkazów, popędzanie ludzi, a przerażani Polacy szybko zrywali się z łóżek. Nikt nie przypuszczał, że tej nocy, jak grom z jasnego nieba spadnie na nas nieszczęście, które dopiero miało się zacząć. Sowieci otoczyli domy i kolbami głośno stukali do drzwi. Okropny hałas i łomot powstał w całej wsi, a raz po raz pojedyncze strzały przyprawiały o strach i uciszały przeważnie zażarcie szczekające psy gospodarzy

Panorama Kłodzka - Klodzko.naszemiasto.pl na Facebooku. Dołącz do nas!

Taki był początek deportacji Polaków. W sumie w czterech deportacjach zesłano około 330-340 tysięcy osób: kobiet, dzieci, starców i mężczyzn – bez wyjątku. Związek Sybiraków podaje, że wraz z deportacjami w latach 1944-1956 wywieziono łącznie 1 milion 350 tysięcy osób.

Decyzję o deportacji wydała 5 grudnia 1939 roku Rada Komisarzy Ludowych. Przez kolejne dwa miesiące trwały przygotowania do jej przeprowadzenia – sporządzano listy i prowadzono „rozeznanie terenu”. Przebieg wywózki 10 lutego 1940 r. nadzorował osobiście Wsiewołod Mierkułow, zastępca szefa NKWD Ławrientija Berii. Polacy stanowili w tym kontyngencie 70% wywożonych. Pozostałe 30% stanowiła ludność białoruska i ukraińska. Wywożono przede wszystkim osadników wojskowych, średnich i niższych urzędników państwowych, służbę leśną oraz pracowników PKP. Z całymi rodzinami. Tajne rosyjskie raporty podają, że deportowano wówczas ok. 140 tysięcy osób.

Deportacja przeprowadzona przez NKWD 10 lutego 1940 r. odbywała się w straszliwych warunkach, które dla wielu były wyrokiem śmierci. Temperatura nierzadko dochodziła do minus 40 stopni Celsjusza. Na spakowanie się dawano wywożonym od kilkunastu do kilkudziesięciu minut, ale bywało i tak, że nie pozwalano za-brać ze sobą niczego. Zesłańców czekała najpierw długa, nawet kilkutygodniowa, mordercza podróż w strasznych warunkach w wagonach towarowych z zakratowanymi oknami, do których ładowano po 50 osób i więcej. Wielu starców, chorych i dzieci nie dojechało na miejsce w Komi ASRR, w północnych obwodach RFSRR: archangielskim, czelabińskim, czkałowskim, gorkowskim, irkuckim, iwanowskim, jarosławskim, kirowskim, mokotowskim, nowosybirskim, omskim, swierdłowskim i wołgogradzkim, w Jakuckiej i Baszkirskiej ASRR oraz Kraju Krajsnojarskim i Ałtajskim. Wysiedlony kontyngent określano mianem „spiecpieresielency – osadniki”. Ludzie umierali z zimna, głodu i wyczerpania. Cały transport był obstawiony gęstym kordonem przez żołnierzy sowieckich i milicjantów ukraińskich, a nadzór nad całością pełnili enkawudziści, aby nikt nie uciekł z transportu.

Już na miejscu życie w bardzo trudnych warunkach atmosferycznych, praca ponad siły przy wyrębie lasów było katorgą. Warunki niemal łagrowe i dyscyplina pracy deportowanej ludności sprawiły, że śmiertelność tego kontyngentu była najwyższa i wyniosła już w pierwszych miesiącach zesłania około 3-4%.

Milicja i NKWD-iści, wśród wrzasków i przekleństw, kolbami karabinów dobijali się do polskich mieszkań. Nawet bydło i konie nie wytrzymywały tego przerażającego wrzasku i żałosnego wołania o pomoc.

Kolejne deportacje obywateli polskich przeprowadzono w kwietniu i czerwcu 1940 r. Ostatnią rozpoczęto w przededniu wojny niemiecko-sowieckiej pod koniec maja 1941 r. Ich celem była eksterminacja elit oraz ogółu świadomej narodowo ludności polskiej. Miały rozbić społeczną strukturę, dostarczając jednocześnie totalitarne-mu sowieckiemu imperium siły roboczej.
– Pomimo upływu lat, nie udało mi się wybaczyć naszym oprawcom. Nigdy nie wróciliśmy na tereny, które wcześniej były nasze. Osiedliliśmy się na Ziemiach Odzyskanych i tak trafiliśmy do Nowej Rudy – podsumo-wuje Irena Dąbek, prezes Noworudzkiego Koła Związku Sybiraków.

Trudno się dziwić, że traumatyczne przeżycia niejednej nieprzespanej, przerażającej nocy i wielu okropnych dni nie pozwalają na zabliźnienie ran żalu, smutku, nierzadko rozpaczy. Jedynym lekarstwem, które może nie leczy, ale choć trochę uśmierza ten przenikający duszę i ciało ból, jest nasza pamięć. Pamięć o tamtych czasach, o przeżyciach, a przede wszystkim o ludziach – naocznych świadkach tych nieprawdopodobnych dni. Pamięć, szczególnie dziś tak ważna, kiedy coraz więcej osób próbuje zmieniać historię, układać ją na nowo, wybielając zapisane krwią karty oprawców i czyniąc ich ofiary winnymi zbrodni dokonanych przez katów. Nie możemy pozwolić na zapomnienie.

Cytat z amerykańskiego filozofa Georga Santayany widniejący w Auschwitz „Kto nie pamięta historii skazany jest na jej ponowne przeżycie” nawołuje nas wszystkich, nowe pokolenia, do pamiętania o losach nie tylko Żydów ale również Polaków, nie tylko nazistowskich ofiar ale również ukraińskich banderowców jak i sowieckich morderców w Katyniu, Charkowie i innych, a także tych siłą wywleczonych z własnych domów i wywiezionych na tę nieludzką ziemię, z których wielu pozostało tam na zawsze. Teraz dzięki tym nielicznym pozostałym możemy się dowiedzieć jak było naprawdę i tylko od nas zależy co będzie, kiedy ostatni głos sybirskiego świadka zamilknie. Czy zdołamy ocalić pamięć, czy skażemy się na powtórkę z tej okrutnej historii?

Wspomnienie Iwony Sakowicz o nieznanym dziadku z 1 listopada 2021 r.

To bardzo dziwne, ale wczoraj zobaczyłam po raz pierwszy, jak wyglądał mój dziadek ze strony taty - Józef Sakowicz. Życie dziadka to fascynująca historia, którą powoli odkrywam dzięki wujkowi, też Józefowi. Wczoraj dostałam od niego kopie i tłumaczenia listów z łagru, z którego już nie wrócił. Dzisiaj krótko o ostatnich latach życia. Dziadek wraz z rodziną, jako osadnicy wojskowi, zostali już w czasie pierwszej deportacji 10.02.1940 roku wywiezieni w okolice Archangielska. On, żona i czworo dzieci. Tam urodził się najmłodszy Józef. Gdy wujek miał niecałe trzy miesiące, w lutym 1944 roku, jego ojciec został aresztowany. Nie znam dokładnej daty śmierci. Przysłał kilka listów. Musiały być pisane po rosyjsku. Wujkowi trudno było odczytać ręczne pismo, ale udało się dzięki pomocy starszego Ukraińca, który od razu poznał po sposobie złożenia listu w trójkąt, że to list z czasów wojny. Od wujka wiem, że treść jest przejmująca. Dzisiaj przeczytam tłumaczenia.

Dlaczego zdjęcia dziadka i te listy leżały tyle lat gdzieś dokumentach najstarszej córki? Dlaczego nic o nich nie mówił mój tato, nauczyciel historii? Babcia z piątką dzieci (wszystkie przeżyły Syberię) przyjechała po wojnie w okolice Głuszycy. Były pewnie ważniejsze sprawy niż rozpamiętywanie przeszłości. A może chcieli po prostu zapomnieć? Trudno teraz to oceniać. Dobrze, że po latach mogę spojrzeć dziadkowi oczy. Jedno zdjęcie jest oryginalne, a drugie to rysunek wykonany na podstawie fotografii z dowodu przez jakiegoś domokrążcę. Myślę, że jeszcze przed wojną, bo na Syberii chyba na coś takiego nie było ich stać.

I jeszcze jedna uwaga. Wujek wie z opowieści babci i innych osób, że sowiecka propaganda przedstawiała miejscowej ludności deportowanych Polaków jako bandytów, więc zdarzało się, że witali ich z widłami. Jakie było ich zdziwienie, gdy z wagonów wysiadały głównie zmaltretowane kobiety z dziećmi... Z czymś mi się to kojarzy...

Miejsca pamięci

Najważniejszym dla Sybiraków świętem jest Światowy Dzień Sybiraka (17 września) ale dzisiaj, 10 lutego nasza pamięć o rodakach również biegnie po kartach tej smutnej, ciężkiej historii, ponieważ 10 lutego 1940 roku rozpoczęły się masowe deportacje ludności polskiej na Syberię. Istnieje niejedno miejsce pamięci o Sybirakach w powiecie kłodzkim. Warto dzisiaj zapalić znicz w tych miejscach o co apelują sami zainteresowani.

Proponuję, żebyśmy uczcili ten fakt kolejną społeczną akcją - ŚWIATŁO PAMIĘCI O SYBIRAKACH, czyli zapaleniem zniczy pod pomnikiem postawionym w hołdzie Sybirakom na cmentarzu w Bystrzycy Kłodzkiej. Tam właśnie co rok Sybiracy i ich rodziny oddają cześć tym, którzy pozostali na nieludzkiej ziemi. Sybiraków jest jednak coraz mniej, wielu też nie przyjdzie pod pomnik ze względów zdrowotnych. Czas, żeby młodsze pokolenia kontynuowały tę tradycję, zresztą tak się już dzieje, bo pomnikiem opiekuje się młodzież szkolna wraz z nauczycielami.

Relacja Iwony Sakowicz z dzisiejszej wizyty pod pomnikiem Sybiraków w Bystrzycy Kłodzkiej

Dziś, zgodnie z tym, o czym wcześniej informowała, wybrałam się pod pomnik na cmentarzu, żeby uczcić pamięć Sybiraków w rocznicę pierwszej masowej deportacji, która miała miejsce 10 lutego 1940 roku. Zapaliłam znicz, po czym stwierdziłam, że nieco uprzątnę pomnik. Jest zadbany, ale po ostatnich wichurach było trochę poprzewracanych kwiatów i zniczy. Wtedy przyszła zapalić znicz nieznana mi Pani. Zaczęłyśmy rozmawiać i okazało się, że znamy się wirtualnie. To Anna Kłosowicz, która często reaguje na moje posty i komentarze. Wspólnie posprzątałyśmy i usunęłyśmy ze zniczy stare wkłady. Tu dodam, już poza głównym tematem, że Ania jest bardzo aktywną osobą. Wróciła do Bystrzycy po wielu latach i chętnie włączy się do naszych działań w mieście. Spotkanie zakończyłyśmy przy kawie na pobliskiej działce Ani. Po powrocie do domu zadzwoniłam do Pana Edwarda Frydryka że Związku Sybiraków. Zdałam mu relację z tego, co dzieje się pod pomnikiem. Pana Edwarda zastałam w dobrym zdrowiu. Rozmawialiśmy też o tym, że ostatnio z powodów zdrowotnych odchodzi z czynnej działalności w Związku wielu Sybiraków. Zastanawialiśmy się, jak można kontynuować tę działalność. Rozwiązaniem byłoby włączenie się do działań Związku młodszego pokolenia, czyli rodzin Sybiraków. I to jest też sprawa, którą chcę się zająć. Dzisiaj tylko sygnalizuję. Na razie marzy mi się spotkanie z Sybirakami pod pomnikiem na Skwerze Sybiraków, kiedy zakwitną posadzone przez nas tulipany...

Zobaczcie materiały archiwalne w galerii zdjęć

Ocalić od zapomnienia - w 82 rocznicę deportacji na Sybir

Ocalić od zapomnienia - w 82. rocznicę deportacji na Sybir

ZOBACZ TEŻ:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na klodzko.naszemiasto.pl Nasze Miasto