Śledczy ustalają, co 16-latka robiła w Niemczech

Na razie prokuratura i policja niewiele mówią o sprawie nastolatki spod Dzierżoniowa. Wiadomo, że dziewczyna pojechała tam z mężczyznami narodowości bułgarskiej i po kilku tygodniach poszukiwań sama zgłosiła się do rodziny, bo po nią przyjechała.
Jak przyznają w Fundacji La Strada, takie wyjazdy mogą skończyć się tragicznie. I, niestety, rośnie liczba takich przypadków. - W zeszłym roku udzieliłyśmy pomocy 308 osobom, a w roku 2007 - 278 - wylicza Joanna Garnier z La Strady.

Dorota Podolska, pedagog, przyznaje, że rodzice mają bardzo trudne zadanie, by ustrzec dzieci przed nieodpowiedzialnymi zachowaniami. - Zdarza się, że osoby, które chcą je skrzywdzić, najpierw budują zaufanie i tworzą sytuację, kiedy ofiara niczego nie podejrzewa - wyjaśnia. - Niestety, może to się skończyć tragicznie dla dziewczyny. Coraz częściej zdarzają się bowiem przypadki handlu organami czy sprzedaży kobiet do agencji towarzyskich.

Między innymi za handel ludźmi odpowie przed sądem Dagmara K. z Kłodza. To jedna z głośniejszych historii dotycząca zmuszania kobiet do pracy w domu publicznym. Prokurator rejonowy w Wałbrzychu skierował właśnie do Sądu Okręgowego w Świdnicy akt oskarżenia przeciwko tymczasowo aresztowanej 34-letniej Dagmarze K. Śledczy zarzucają jej założenie i kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą, która nakłaniała i zmuszała kobiety do zarabiania na uprawianiu prostytucji. Na ławie oskarżonych zasiądzie również sześć współpracowników Dagmary K.

Kobieta została zatrzymana w marcu tego roku. Śledczy ustalili, że od 2005 roku prowadziła agencję towarzyską Heidi. Rok później, razem ze współpracownikami, werbowała kobiety do pracy w agencji. Świadczeniem usług w lokalu Heidi zajmowało się co najmniej 14 kobiet. Kiedy się nie zgadzały albo chciały odejść, były straszone karami finansowymi.

Poza tym grupa przestępcza zmusiła siedem kobiet do prostytucji również przemocą.
Dagmara K. dwa razy była także zamieszana w handel ludźmi. Zażądała bowiem 5 tys. euro za to, by dwie kobiety opuściły agencję. Pieniądze mieli zapłacić mężczyźni, którzy zakochali się w dziewczynach i chcieli, by te przestały pracować w agencji.
Dagmara K. może trafić do więzienia nawet na 15 lat.