O Gadzich Językach i wyborach - felieton Damiana Bednarz

Od razu na myśl przychodzi mi kultowa książka „Dwie Wieże”, która jest drugą częścią trylogii „Władca Pierścieni”. Była tam postać Gadziego Języka, który w niektórych tłumaczeniach nazywany był Smoczym Językiem. Był on doradcą króla. I właśnie ten człowiek sączył do ucha króla Theodena mnóstwo jadu. Tak naprawdę przekazywał mu same złe informacje, przez co biedny król był niejako oderwany od rzeczywistości.

I w minionej kampanii takich Gadzich Języków mieliśmy sporo w naszych miastach i gminach. Nie wymienię ich konkretnie z nazwisk, ponieważ uważam, że nie ma sensu robić im zbędnej reklamy. Chcieli zatruć społeczeństwo, skłócając je między sobą tylko po to, żeby samemu odnieść sukces. Nie udało im się to! Wszędzie, gdzie zaobserwowałem takie zachowania kandydatów i ich popleczników, ponieśli oni olbrzymie klęski. Społeczeństwo udowodniło więc, że nie chce zbędnych podziałów. Ludzie pokazali, że nie będą słuchać półprawd i nie wypiją jadu, który był serwowany im przez ostatnich kilka miesięcy.

W „Dwóch Wieżach” los Gadziego Języka był kiepski. Kiedy mieszkańcy dowiedzieli się o jego podstępach, został on wypędzony. U nas symbolicznie takim wypędzeniem mogły być wybory. A ja zacytuję Wam fragment piosenki, która właśnie teraz leci w tle. Śpiewa ją Piotr Rogucki, wokalista jednego z moich ulubionych zespołów - Coma. „Niech się durnie trują jadem, oszczędź sobie tego...”